Premier League. Man City o kroczek

Pokonało Newcastle 2:0 i choć ma tyle samo punktów co drugi Manchester United, tylko katastrofa może odebrać mu pierwsze od 44 lat mistrzostwo

Tak się kibicuje! Trybuna Kibica otwarta dla wszystkich

Choć termin "squeaky bum time", oznaczający "stresujący czas, w którym decyduje się zwycięstwo w lidze", trener MU Alex Ferguson wymyślił już osiem lat temu, nigdy nie pasował on do finiszu sezonu tak dobrze jak teraz.

W grudniu City miało 5 pkt przewagi nad United. Roztrwoniło ją, na początku kwietnia traciło do największych rywali 8 pkt. Ale wtedy posypała się drużyna Fergusona. Z ostatnich pięciu meczów wygrała dwa, w przegranych tydzień temu derbach nie oddała ani jednego celnego strzału. City wyprzedziło ją w tabeli, miało o osiem bramek lepszy bilans, który w Anglii decyduje przy równej liczbie punktów. Do tytułu potrzebowało zwycięstw w dwóch ostatnich kolejkach.

Meczem u siebie w ostatniej kolejce z walczącym o utrzymanie Queens Park Rangers mało kto się przejmował. Ale wyjazd na St. James's Park przerażał, bo gospodarze potrafili na nim zbić MU 3:0.

I faktycznie, łatwo nie było. Newcastle długo szczęśliwie się broniło i groźnie kontrowało. Poległo, bo w niebieskiej koszulce City biegał Yaya Touré. Defensywny pomocnik, który w Barcelonie specjalizował się w przerywaniu akcji rywali, w Anglii zbliżył się do pola karnego przeciwników. Zdarza mu się stać w miejscu, gdzie zazwyczaj grają tacy piłkarze jak Wesley Sneijder czy Luka Modrić. Drybluje, strzela, po jego podaniach bramki zdobywają koledzy. W niedzielę, gdy przecisnąć się przez defensywę Newcastle nie potrafili Tévez, Agüero i Silva, to on - strzałem zza pola karnego - dał drużynie prowadzenie, a później - już z bliska - odebrał resztkę nadziei. Newcastle i Manchesterowi United.

Piłkarze "Czerwonych Diabłów" pokonali w niedzielę Swansea 2:0. By zdobyć 20. tytuł, musieliby za tydzień liczyć na wpadkę City albo zdemolować na wyjeździe Sunderland. Zdemolować, bo po niedzielnych meczach mają o osiem bramek gorszy bilans bramkowy.

Gary Neville już po derbach mówił, że spełnia się najgorszy koszmar Fergusona. - Zawsze wymagał, byśmy strzelali jak najwięcej goli, by nie doszło do sytuacji, w której przegramy tytuł przez nieskuteczność - wspominał były obrońca MU.

Mecze, które United powinni wygrać wyżej, wymienić łatwo. Tylko 1:0 pokonywali u siebie słabiutkie Fulham i Sunderland. Ale bardziej tytuł przegrali w ostatnich tygodniach, gdy zremisowali z Evertonem 4:4 i ulegli Wigan 0:1.

Dopiero w ostatniej kolejce okaże się też, kto zajmie trzecie miejsce, ostatnie gwarantujące awans do Ligi Mistrzów. Na razie zajmuje je Arsenal, który w sobotę tylko zremisował z Norwich 3:3 (przy pierwszym golu błąd popełnił Wojciech Szczęsny). O 1 pkt mniej ma Tottenham, o 2 - Newcastle.

Ostatnie miejsce na podium jest w tym sezonie wyjątkowo cenne, bo los czwartego zespołu zależy od finału LM. Jeśli Chelsea pokona Bayern, będzie bronić tytułu, a zespół z czwartej pozycji w Premier League wystąpi w Lidze Europejskiej.

Manchester United ? z (nikłą) szansą na tytuł

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.