Premier League. Koszmarny tydzień trenera Chelsea

W sobotę Chelsea pokonała Newcastle 3:0. Szkoleniowiec londyńczyków, André Villas-Boas walczy dalej o zachowanie stanowiska

Redaktor to dopiero jest kibic! Poznaj nas na profilu Facebook/Sportpl ?

Po zwycięstwie nad Newcastle 34-letni Portugalczyk mógł odetchnąć. Cztery dni wcześniej przegrał w ćwierćfinale Pucharu Ligi z Liverpoolem i media zaczęły spekulować, czy szkoleniowiec dotrwa na Stamford Bridge do świąt.

- Odpadliśmy z pucharu, ostatnio w lidze graliśmy słabo, ale wierzymy, że już niedługo los się do nas uśmiechnie - przekonywał Villas-Boas, który trafił na pierwsze miejsce rankingu "trenerów do zwolnienia" przygotowanego przez "Daily Mail".

"Jeśli Villas-Boas miał jakieś wątpliwości co do skali trudności swojej pracy, to pozbył się ich, spoglądając na grudniowy grafik spotkań. Wygląda tak, jakby władze ligi chciały mu coś zasugerować" - pisał sobotni "Times".

We wtorek Chelsea gra o wszystko w Lidze Mistrzów z Valencią. Po wpadkach z Bayerem i Genkiem awans do 1/8 finału da jej tylko zwycięstwo lub bezbramkowy remis. W poniedziałek londyńczycy podejmą niepokonany w Premier League Manchester City, przed Bożym Narodzeniem zmierzą się z Tottenhamem. - To nie jest nasz najlepszy czas, ale z Newcastle zespół pokazał, że umie radzić sobie z presją - mówi Villas-Boas.

Mimo słabych wyników trener najpewniej przetrwa, bo właściciel klubu Roman Abramowicz wciąż w niego wierzy. Poza tym decyzję o ściągnięciu Portugalczyka podjął wbrew najbliższym doradcom. Szybkie wyrzucenie go z pracy uznano by za osobistą porażkę właściciela. Do tego Abramowicz ostatnio więcej czasu spędza w sądzie, gdzie procesuje się z byłym biznesowym partnerem Borysem Bieriezowskim, i nie ma czasu zajmować się klubem.

W umiejętności 34-letniego trenera wierzy też wielu kibiców. W sondzie dziennika "Daily Telegraph" 70 proc. internautów uznało, że Villas-Boas powinien zostać.

Prędzej niż zmiany trenera kibice doczekają się nowych piłkarzy. Abramowicz zapowiedział już, że w zimowym oknie transferowym wzmocni zespół przynajmniej jednym solidnym graczem.

Niemal na pewno odejdą napastnik Nicolas Anelka oraz stoper Alex. - Zostali wpisani na listę transferową, będą trenować indywidualnie, ale to nie znaczy, że już w styczniu zmienią klub - powiedział w sobotę Villas-Boas.

Źródła zbliżone do Abramowicza twierdzą, że miejsca w składzie nie może być także pewny Fernando Torres. Hiszpański snajper sprowadzony w styczniu z Liverpoolu za rekordowe 50 mln funtów zawodzi na Stamford Bridge. W 15 meczach tego sezonu zdobył cztery bramki i tylko dwukrotnie zagrał od pierwszej do ostatniej minuty. - Wiem, na co go stać, ale on potrzebuje czasu. W zespole jest silna konkurencja - mówi trener.

Alessandro del Piero ? zszedł z boiska zalany krwią

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.