Premier League. Manciniego zwycięstwo nad Tevezem

Włoch ogłosił, że argentyński gwiazdor już nigdy w Manchesterze City nie zagra, i prawdopodobnie dotrzyma słowa. Kibicują mu inni trenerzy mający dość rozkapryszonych piłkarzy.

Sport.pl w mocno nieoficjalnej wersji... Polub nas na Facebooku ?

Trener Alex Ferguson powtarza, że dzień, w którym piłkarz Manchesteru United stanie się ważniejszy od niego, będzie początkiem końca klubu. Wszyscy, którzy z nim zadarli, z Old Trafford wylecieli - nawet jeśli uchodzili za gwiazdy lub liderów drużyny (Jaap Stam, Roy Keane, Ruud van Nistelrooy). Rok temu stoczył udany bój z Wayne'em Rooneyem, który nagle ogłosił, że MU jest za słabe, aby spełnić jego ambicje, i planował ucieczkę do City.

Ferguson coraz chętniej powtarza, że trener powinien mieć władzę absolutną, i wspiera Manciniego. Gdy miesiąc temu Tevez odmówił wejścia na boisko w meczu z Bayernem Monachium, włoski trener powiedział, że Argentyńczyk nigdy już w City nie zagra. Piłkarz utrzymywał, że doszło do nieporozumienia, że nie odmówił gry. Gdyby działacze klubu stanęli po jego stronie, Mancini najprawdopodobniej by zrezygnował.

Wróciła dyskusja o sile kupowanych za miliony gwiazd. Roy Hodgson z West Bromwich narzekał, że w ostatnich 10-15 latach piłkarze wywalczyli sobie "obrzydliwie dużo władzy". Harry Redknapp z Tottenhamu biadolił, że musi nagradzać długimi kontraktami graczy, którzy na to nie zasługują, bo boi się, że przy pierwszej okazji opuszczą klub. Lato spędził na zatrzymywaniu Luki Modricia, który wymarzył sobie transfer do Chelsea.

City w konflikcie byłego kapitana z trenerem poparło Manciniego. Klub zawiesił Teveza na dwa tygodnie, a kilka dni temu ukarał go 1 mln funtów grzywny (równowartością miesięcznych zarobków). 27-letni argentyński napastnik niemal na pewno się odwoła. Jeśli działacze nie zmniejszą kary, zgłosi się do władz Premier League. Zastanawia się też nad pozwaniem Manciniego do sądu cywilnego o zniesławienie. Właściciel klubu Mansour bin Zayed al-Nahyan obiecał już trenerowi, że pokryje koszty procesu.

Tevez od miesięcy domagał się transferu, ale trudno było znaleźć klub gotowy wydać 40 mln euro i płacić mu, tyle samo, co City. Latem po Argentyńczyka zgłosiło się Corinthians z coraz potężniejszej finansowo ligi brazylijskiej, ale nie zdołało dogadać się z Anglikami. Dziś daje już tylko 18 mln euro, bo "przez problemy w Anglii, wartość piłkarza spadła". - Carlos jest bliżej naszego klubu niż sobie wyobrażacie - mówi prezes Corinthians.

Anglicy są jednak przekonani, że szejk Mansour nie popuści. Albo ktoś zapłaci za Teveza 40 mln euro, albo Argentyńczyk spędzi dzielące go od końca kontraktu trzy lata w rezerwach. W to, że Mancini zmieni zdanie i przywróci go do zespołu, który w niedzielę rozbił MU 6:1, nikt nie wierzy.

Arsene Wenger ? apeluje do kibiców Arsenalu

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.