Premier League. Arsenal niebezpiecznie blisko katastrofy

Po kolejnym słabym meczu i porażce u siebie z Liverpoolem 0:2 piłkarzy Arsenalu pożegnało buczenie. Trener Arsene Wenger utrzymuje, że nie dzieje się nic złego, ale jeśli w środę londyńczycy przegrają w Udinese bój o Ligę Mistrzów, będzie katastrofa

Pierwszy mecz z Włochami Arsenal wygrał 1:0. Szczęśliwie, rywale mieli szansę go skrzywdzić. A w dwóch kolejkach ligowych londyńczycy nie strzelili gola, z mozołem klecili akcje, w niczym nie przypominali zespołu zachwycającego w ostatnich latach efektownym stylem gry.

Kibice odwracają się od najlepszego trenera w historii klubu, w sobotę znów ryczeli, by wzmocnił drużynę. - Możesz wydać pieniądze i mieć słaby zespół. Żyjemy w świecie, gdzie każda porażka jest hańbą i trzęsieniem ziemi. Nie ma mowy, żebym zrezygnował. Czuję presję, ale nie większą niż zwykle - mówił 62-letni Francuz.

Niedawno wydawało się, że trener Arsenalu nigdy nie usłyszy pytania o odejście. Siedem lat temu piłkarze z Londynu podnosili puchar za mistrzostwo, po magicznym sezonie, w którym nie przegrali ani razu. Na trybunach wisiały transparenty "W Wengera wierzymy" i "Arsene wie". Bo Francuz wiedział. Za grosze zbudował jeden z najlepszych angielskich zespołów w historii. Kapitana Patricka Vieirę znalazł w rezerwach Milanu, najlepszego strzelca Thierry'ego Henry'ego na ławce Juventusu, skrzydłowego Fredrika Ljungberga w lidze szwedzkiej, a stopera Kolo Toure w Wybrzeżu Kości Słoniowej. W sumie zapłacił za nich 17 mln funtów. Tyle samo Chelsea dała wtedy za skrzydłowego Damiena Duffa, który Stamford Bridge nie podbił, rok wcześniej Manchester United sprawił sobie stopera Rio Ferdinanda za 29 mln funtów.

Przez lata nikt nie śmiał wątpić w pomysły Francuza. Zespoły mierzące w mistrzostwo rozrzucały po Europie dziesiątki milionów funtów, a kibice Arsenalu czekali na żółtodzioba wyszukanego na podwórku oddalonym o kilka tysięcy kilometrów od stadionu Emirates.

Kilka lat temu Arsenal ze zdobywającego trofea zmienił się jednak w klub o nie walczący. W lidze szczytem możliwości stało się wdrapanie na podium, w krajowych pucharach dojście do finału, a w LM do półfinału. Wenger kusił piłkarzy grą na nowoczesnym stadionie, w najlepszej lidze świata, ale nie gwarantował ani medali, ani wielkich pieniędzy. Sfrustrowane gwiazdy nie wytrzymywały. Żaden zespół z europejskiej czołówki nie stracił w ostatnich latach tylu kluczowych piłkarzy (Henry, Flamini, Hleb, Toure, Adebayor, Clichy, Fabregas, lada dzień odejdzie Nasri). Znaleźć następców Wenger nie potrafił - czy płacił ciężkie pieniądze, czy brał ich w promocji. Za bohatera Euro 2008 Andrieja Arszawina dał 15 mln funtów. Rosjanin ligi angielskiej nie podbił, w ostatnich miesiącach grał źle, w sobotę fatalnie. Sprowadzony za darmo Marouane Chamakh poprzedni sezon kończył na rezerwie, irytował lenistwem w meczu z Udinese, z Liverpoolem nie podniósł się z ławki. Gdy Arsenal przegrywał, Wenger wolał wystawić Nicklasa Bendtnera. Kiedyś Duńczyka uważano za wybitnie utalentowanego, dziś Arsenal chce się pozbyć kapryśnego napastnika, który w Londynie nigdy nie dobił do dziesięciu ligowych goli w sezonie.

- Przez 15 lat pokazałem, że potrafię sprowadzać odpowiednich zawodników. Przez 15 lat widzieliście tutaj mnóstwo piłkarzy światowej klasy. Musicie mi ufać - mówił Wenger i dodał, że z Liverpoolem jego zespół zagrał dobrze, zwłaszcza że przez kontuzje i kartki zabrakło aż ośmiu piłkarzy. Trudno zgodzić się z tłumaczeniem Francuza, w wielkich klubach, rozgrywających po 60 meczów w sezonie, zazwyczaj kilku piłkarzy leczy urazy. Ale inni zadbali o zmienników. Manchester United zagra dziś z Tottenhamem (transmisja o 20.55 w Canal+ Sport) bez trzech podstawowych obrońców i z czwartym, który właśnie się wyleczył. Trener Alex Ferguson mówi jednak, że problemu nie ma, bo ma szeroką kadrę.

Wenger w meczu z Liverpoolem pierwszy raz w podstawowej jedenastce wystawił 19-letniego Emmanuela Frimponga, po kontuzji Laurenta Koscielny'ego w lidze angielskiej zadebiutował 19-letnio Ignasi Miquel. Frimpong grał dobrze, ale po przerwie wyleciał za czerwoną kartkę, po wybiciu Miquela piłka trafiła w Aarona Ramseya i przelobowała Wojciecha Szczęsnego. "Za dużo w tej drużynie leży na barkach młodych piłkarzy" - komentują eksperci.

Do polskiego bramkarza nikt nie ma pretensji, więcej - Szczęsnego chwali się za dojrzałość i pewność. W środę czeka go mecz, który nazywa się już najważniejszym w najnowszej historii klubu. Bez Ligi Mistrzów Arsenal straci ok. 26 mln funtów, a Wenger jeden z argumentów, którym przekonywał piłkarzy, by przeprowadzili się na Emirates.

Kogo chce kupić Wenger?

W maju Francuz zapewniał, że będzie "bardzo aktywny w oknie transferowym". Według mediów mógł wydać 40-50 mln funtów. Na razie kupił piłkarzy za 25 mln funtów, na sprzedaży zarobił 46 mln. Nie udało mu się sprowadzić skrzydłowego Valencii Juana Maty, który prawdopodobnie przeprowadzi się do Chelsea, ani rozgrywającego Olympique Marsylia Lucho Gonzaleza. - Chciał go wypożyczyć, ale nas takie rozwiązanie nie interesuje. Nie prowadzimy negocjacji - powiedział trener OM Didier Deschamps.

Everton odrzucił już dwie oferty Arsenalu - warte 10 i 12 mln funtów - za stopera Phila Jagielkę chce 20 mln. Londyńczycy interesują się też obrońcą Garym Cahillem, którego Bolton wycenia na blisko 17 mln funtów, i Yannem M'Vilą. Za defensywnego pomocnika Rennes Wenger chce dać 15 mln funtów.

Arsenal w liczbach

42

 

lata temu londyńczycy nie strzelili w dwóch pierwszych kolejkach ani jednego gola

8

 

czerwonych kartek dostali piłkarze Arsenalu od początku poprzedniego sezonu. Najwięcej w Premier League.

Mimo porażki wysokie noty dla Wojciecha Szczęsnego ?

Inter, Barca, Milan? A gdzie tam. Kto wydał najwięcej na transfery  

Czy Arsenal zakwalifikuje się do fazy grupowej Ligi Mistrzów?
Copyright © Agora SA