Zwycięska stypa na Widzewie

Pożegnanie Widzewa z ekstraklasą nie przypominało stypy, choć cheerleaderki przed meczem tańczyły ubrane na czarno, a stadion zapełnił się dopiero po pierwszym gwizdku sędziego. Rywala łodzian walczy ponoć o siódme miejsce, ale trener Ryszard Wieczorek zostawił na ławce rezerwowych dwóch kadrowiczów - Michała Pazdana i Tomasz Zahorskiego, a także Konrada Gołosia. Osłabieni zabrzanie przegrali w Łodzi, będąc w sumie zespołem gorszym.

Pozostałe mecze 30. kolejki Orange Ekstraklasy

Gospodarze w pierwszej połowie sprawiali wrażenie, że bardziej zależy im na korzystnym wyniku. Grali z większym zaangażowaniem i poświęceniem i mieli w swoim składzie Adriana Budkę oraz Przemysława Oziębałę. Pierwszy był najlepszy na boisku, drugi - dwukrotnie znalazł się tak, gdzie powinien. Przy pierwszym golu taki sam udział jaka widzewiacy miał Sebastian Nowak, który tak niefortunnie łapał piłkę po dośrodkowaniu Budki, że wypuścił ją pod nogi Oziębały, który musiał trafić do bramki.

Widzew atakował dalej i stwarzał okazję. Tak jak w najlepszych meczach, których było niewiele, najgroźniejsi byli skrzydłowi. Szans nie wykorzystali Łukasz Juszkiewicz i znów Budka. Górnik rzadko odpowiadał, a Jakub Hładowczak tylko raz był w opałach, ale Mariusz Magiera w dobrej sytuacji kopnął obok słupka. Kolejna groźna akcja łodzian prawą stroną zakończyła się dośrodkowaniem Sławomira Szeligi i uderzeniem z woleja Oziębały, który w ten sposób stał się najskuteczniejszym napastnikiem w Widzewie. Więcej goli strzelili Stefano Napoleoni i Adrian Budka, ale oni najczęściej występowali w pomocy.

W drugiej połowie Górnik wreszcie się przebudził i zaatakował. Okazji nie miał zbyt wielu, a jedną wypracował i wykorzystał Piotr Madejski. Szansę na wyrównanie miał też Marco Bajić, ale jego bardzo mocny strzał świetną paradą wybił Hładowczak.

Po przerwie pokaz dopingu dali łódzcy kibice, którzy m.in. śpiewali "Widzimy się, w drugiej albo w trzeciej lidze". W 80 min rozwinęli kilkadziesiąt flag w czerwono-białych barwach, które zasłoniły cały sektor. Szalikowcy Górnika jak wszyscy rywale łódzkich drużyn krzyczeli "Cała Łódź, Jude, Jude, Jude", a przed pierwszym gwizdkiem rozwinęli rasistowski transparent, który jednak został szybko zwinięty po interwencji policji i ochrony.

Widzew wygrał ostatni mecz w I lidze. Następny sezon prawdopodobnie spędzi w III lidze, pierwszy raz po 36 latach. Schodzących z boiska piłkarzy kibice żegnali okrzykiem "Kto z was zostanie?".

Powiedzieli po meczu:

Ryszard Wieczorek, trener Górnika: "Mecz był pełen emocji. Obu zespołom zależało na tym, by rozstrzygnąć go na swoją korzyść. Pierwszy gol, stracony po błędzie bramkarza, podciął skrzydła moim zawodnikom i ustawił grę w pierwszej połowie. Widzew grał lepiej i strzelił drugiego gola. W przerwie padło kilka mocnych słów, ale jeden gol to za mało, by odrobić straty. Plan na ten sezon jednak wykonalismy, bo zakończyliśmy rozgrywki na ósmym miejscu".

Janusz Wójcik, trener Widzewa: "Chciałbym podziękować zawodnikom za dzisiejszy występ. Zagrali z charakterem i chęcią zwycięstwa. Graliśmy szybko i składnie, dobrze skrzydłami i w środku pola. Żałuję tylko, że wcześniej nie zdobyliśmy jednego punktu więcej, bo mogliśmy grać w barażach. Teraz można jednak tylko gdybać".

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.