• Link został skopiowany

Po zdemolowaniu stadionu w Bydgoszczy. Śmierć piłki, decyzje miasta i PZPN jeszcze w czwartek?

Mecz Pucharu Polski miał być wielkim piłkarskim świętem w Bydgoszczy. Marzący o powrocie na szczyt Zawisza podejmował Widzew. Na piękny, nowy, znany z imprez lekkoatletycznych stadion przyszły tysiące kibiców. Chuligani zepsuli wszystko. Pobili się między sobą i z policją, zdemolowali obiekt. Straty wyceniono wstępnie na 100 tys. zł. Władze klubu i miasta rozważają wycofanie klubu z rozgrywek. Wszystko działo się na oczach potencjalnych sponsorów, którzy już się wycofują!
Policja twierdzi, że prowokatorami zadymy na stadionie byli bydgoszczanie. - Na razie zatrzymaliśmy sześciu, ale to dopiero początek - mówi Monika Chlebicz
Fot. Krzysztof Szatkowski / Agencja Wyborcza.pl

Jak dowiedział się Sport.pl w Bydgoszczy i w siedzibie PZPN już w czwartek trwały dyskusje co zrobić po zamieszkach z policją i zniszczeniu nowego stadionu. Możliwe są najbardziej drastyczne kary - wycofanie klubu z rozgrywek przez jego właścicieli, karne odsunięcie od rozgrywek ligowych (przez władze polskiej piłki). - Możliwe, że w Bydgoszczy piłki już nie będzie - stwierdził w TVN24 Piotr Burlikowski, wiceprezes Zawiszy, załamany wydarzeniami.

Pierwsze decyzje miały zapaść jeszcze w czwartek. Na razie nie ma informacji o zakończeniu "projektu piłka" w tym mieście. Wiadomo jednak, że bez udziału publiczności odbędzie się najbliższy ligowy mecz Zawiszy - w niedzielę podejmie on GKS Tychy. - Do tego czasu nie zdążymy z naprawą szkód, dlatego mecz odbędzie się bez udziału kibiców - wyjaśnił Sebastian Chmara, prezes CWZS Zawisza, gospodarza obiektu.

Zamieszki, kule, krzesełka i toaleta

Osiem tysięcy kibiców chciało w środę obejrzeć mecz I rundy piłkarskiego Pucharu Polski. Działacze i fani nie szczędzili sił i środków na promocję spotkania. Szybko stało się jasne, że sport zejdzie na dalszy plan . Do starcia kiboli obu drużyn doszło jeszcze przed meczem.

- Gdy policja wkroczyła na stadion poleciały kamienie - mówi Monika Chlebicz z Komendy Wojewódzkiej Policji. Kibole Widzewa próbowali rzucać przenośną toaletą ustawioną na koronie stadionu. Na dobre zamieszki wybuchły w 42 minucie spotkania. Sędzia Marcin Szrek musiał przerwać grę, bo na boisko poleciało krzesło. Te wyrywali fani Zawiszy, przyczyniając się demolowania własnego stadionu.

Rozgorzała bitwa. Mundurowi użyli gumowych kul. - W starciach zostało rannych czterech naszych ludzi - mówiła Chlebicz. Aresztowano kilkunastu kiboli, sprawdzanie monitoringu wciąż jeszcze trwa.

Delegat PZPN: Zawiodła organizacja?

- Zawody był źle zorganizowane pod względem bezpieczeństwa - stwierdził po burdach Andrzej Rynkiewicz, delegat piłkarskiej centrali cytowany przez "Gazetę Pomorską" . - Osoba odpowiedzialna za bezpieczeństwo na stadionie była niekompetentna i kontakt z nią był utrudniony. Policja na trybunach pojawiła się na żądanie firmy ochraniającej mecz, gdyż ta sobie nie radziła.

- Gdybym wcześniej wiedział, że broń gładkolufowa została już użyta o godz. 18.15, to nie dopuściłbym do rozpoczęcia zawodów, aż do momentu opanowania sytuacji. Gdy policja użyła broni po raz trzeci, zdecydowałem się przerwać mecz - dodawał.

Koniec futbolu - sponsorzy uciekają

Na meczu obecni byli potencjalni sponsorzy drużyny, która w tym sezonie chciała walczyć o awans do pierwszej ligi. Po wejściu do klubu Zbigniewa Bońka , który został partnerem strategicznym, pojawiła się szansa na odbudowę piłki nożnej w mieście nad Brdą.

- To co się wydarzyło jest bulwersujace - powiedział Burlikowski. - W czwartek rano doszło do spotkania z przedstawicielami miasta, które jest większościowym udziałowcem klubu. Możliwy jest koniec piłki w Bydgoszczy. Sponsorzy deklarują, że nie chcą uczestniczyć w czymś takim. Nie są zainteresowani takim wydaniem sportu.

- Przed meczem prowadziliśmy negocjacje z przedstawicielami kilku poważnych firm gotowych zainwestować w futbol znaczne kwoty. Byli oni honorowymi gośćmi spotkania z Widzewem, które zapowiadaliśmy jako jedno z najważniejszych wydarzeń w tym sezonie piłkarskim w Bydgoszczy. To, co mogli zobaczyć w wykonaniu osób podających się za "kibiców", zapewne nie przekona ich do wspierania piłki nożnej - ocenił Maciej Grześkowiak, wiceprezydent Bydgoszczy.

Zniszczyli własny stadion

- Do późnej nocy, wraz ze współpracownikami ocenialiśmy straty na terenie stadionu i jego otoczenia. Zniszczono znaczną część ogrodzenia, siedziska, barierki, kilka kosztownych kamer monitoringu - powiedział Sebastian Chmara, prezes CWZS Zawisza zarządzającego Stadionem Miejskim w Bydgoszczy.

- Straty materialne są cały czas szacowane, ale z pewnością będą one niewspółmiernie małe do kosztów jakie wiążą się z utratą dobrego imienia Zawiszy. Jakie teraz mamy argumenty, by przyciągnąć do naszego miasta wielkie imprezy sportowe; kogo przekonamy, że są tu dobre warunki do ich organizacji - podkreślił Chmara. Wstępne szacunki strat to ponad 100 tysięcy złotych .

Bydgoski obiekt jest jedynym w Polsce, który posiada status "First Class" Międzynarodowej Federacji Lekkiej Aletyki. Dzięki temu mogą się tu odbywać imprezy najwyższej rangi. Pierwsza okazja do obejrzenia najlepszych sportowców Europy nadarzyła się z podczas Enea Cup, gdy Anita Włodarczyk pobiła rekord w rzucie młotem.

GALERIA: Pseudokibice zniszczyli stadion Zawiszy Bydgoszcz ?

 

kliknij w miniaturkę, żeby przejść do galerii

 

Koniec przygody Zawiszy w pucharze - Widzew wygrał 3:0 ?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: