Absolutna sensacja i historyczny sukces trzecioligowca. "Niemcy przychodzą na mecze"

Jakub Seweryn
Graniczą z Niemcami, nigdy nie grali wyżej niż na czwartym poziomie rozgrywkowym. Puchar Polski jest wspaniały właśnie ze względu na takie historie, jak ta Cariny Gubin, dla której 1/8 finału jest największym sukcesem w historii klubu. - Nie tak dawno nawet nie marzyliśmy, że będziemy grać w III lidze, a teraz jesteśmy w 1/8 finału Pucharu Polski - mówi Sport.pl Arkadiusz Mikołajczyk, wiceprezes Cariny.

Gubin to 16-tysięczne miasteczko położone w województwie lubuskim, 60 kilometrów na zachód od Zielonej Góry i przy samej granicy z Niemcami. Po drugiej stronie granicy też jest miasteczko, ale już niemieckie o bliźniaczo brzmiącej nazwie Guben. Do innego dużego miasta niż Zielona Góra, Gorzowa Wielkopolskiego, gubinianie mają dalej niż chociażby do Frankfurtu nad Odrą czy Chociebuża.

Zobacz wideo Zatrważające sygnały z polskich lig. "Nie nadążam"

Carina Gubin jest z kolei klubem, dla którego III liga (czwarty poziom rozgrywkowy) jest obecnie szczytem marzeń. Zresztą nigdy w historii Carina wyżej nie grała, ale to nie przeszkodziło być jej największą rewelacją tegorocznego Pucharu Polski. Wyeliminowanie dwóch drugoligowców – Raduni Stężyca i Stali Stalowa Wola (1:0), sprawia, że klub z Gubina jest już w 1/8 finału, co jest dla niego przeogromnym sukcesem. W nagrodę, na początku grudnia, Carina będzie miała okazję podjąć ekstraklasowego Piasta Gliwice.

Ekstraklasa przyjedzie do Gubina, ale w Carinie jest drobny niedosyt. "Marzyliśmy po cichu o Legii czy Lechu"

- Cieszymy się, że przyjeżdża do nas drużyna z ekstraklasy, choć nie ukrywam, że po cichu marzyliśmy, że to będzie ktoś z "wielkiej trójki", czyli Legia, Lech albo Raków… - mówi Sport.pl Arkadiusz Mikołajczyk, wiceprezes Cariny Gubin. - Wiadomo, że nie mamy co się równać z takim klubem jak Piast i go szanujemy, ale taka przygoda zdarza się raz na bardzo długi czas. Kto wie, może jednak los sprawi, że będzie na to szansa w kolejnej rundzie – dodaje.

Jednak i pomimo małego niedosytu po losowaniu, co do wielkości sukcesu swojego klubu Mikołajczyk nie ma żadnych wątpliwości. - 1/8 finału Pucharu Polski to zdecydowanie największy sukces w historii naszego klubu. To będzie święto dla kibiców z tego regionu. Nie tak dawno nawet nie marzyliśmy, że będziemy grać w III lidze, a teraz jesteśmy w niej już trzeci sezon – przyznaje.

- Po pokonaniu Raduni czy Stali była u nas wielka radość i ogromna mobilizacja na kolejne rundy. Choć nie ukrywam, że oba zwycięstwa opłaciliśmy późniejszymi porażkami w lidze. Nie wszyscy zawodnicy zdążyli się zregenerować - wyjaśnia. 

Mikołajczyk wierzy, że drużyna trenera Grzegorza Kopernickiego będzie w stanie postawić się Piastowi i sprawić kolejną niespodziankę, tak jak rok temu zrobił to większy sąsiad Cariny – Lechia Zielona Góra, która zdołała awansować aż do ćwierćfinału PP, pokonując po drodze aż dwie drużyny z ekstraklasy – Jagiellonię Białystok i Radomiaka Radom.

- Wiemy jednak, że aby były jakieś szanse na zwycięstwo, musimy zagrać na 120 proc., a Piast troszeczkę nas zlekceważyć. Chociażby tak jak miało to miejsce w przypadku naszego sąsiada – Lechii Zielona Góra. Znamy nasze miejsce w szeregu, ale też po cichu liczę na naszych chłopaków – mówi z nadzieją wiceprezes Cariny.

Piłkarze pracują w firmie prezesa, na etacie tylko trener. "Co roku musimy budować zespół od nowa"

Rozgrywki grupy trzeciej III ligi to obecnie szczyt możliwości Cariny Gubin, która jest stosunkowo małym klubem, gdzie tylko niektórzy zawodnicy mogą liczyć na taką pensję, by żyć tylko z piłki.

- Część zawodników pracuje, część się jeszcze uczy w liceum, a tylko niewielka część ma takie kontrakty, że może żyć z piłki – opowiada Arkadiusz Mikołajczyk. - Ci, którzy pracują, robią to u naszego prezesa, a zarazem głównego sponsora, który ma dużą firmę produkującą meble tapicerowane i zatrudniającą ponad 700 osób.

I tak piłkarze Cariny mogą liczyć na więcej niż osoby pracujące przy klubie. - My nie mamy ani jednego etatu poza pierwszym trenerem. Nawet pozostała część sztabu szkoleniowego jest zatrudniona na umowach-zlecenie, a poza sztabem wszyscy działamy w klubie społecznie – przyznaje wiceprezes trzecioligowca, który raczej nie myśli o tym, by awansować do wyższej klasy rozgrywkowej.

- Nasz problem polega na tym, że co roku musimy budować zespół od nowa, gdyż nie stać nas na zatrzymanie najlepszych zawodników. Ponadto dewiza klubu jest taka, by ogrywać tych młodych chłopaków, którzy nie mieli większej styczności z piłką seniorską. Przychodzą do nas z różnych akademii, a potem idą dalej w Polskę – zaznacza Mikołajczyk.

Carina Gubin obecnie walczy o utrzymanie w swojej grupie III ligi. W 15 meczach zdobyła bowiem 18 punktów i jest na trzynastym miejscu. Nasz rozmówca tłumaczy, z czego to wynika: - Wiosną ubiegłego sezonu mieliśmy bardzo dobrą rundę, mieliśmy drugi wynik punktowy w naszej grupie III ligi i pokonaliśmy chociażby Polonię Bytom na jej terenie. Całe rozgrywki zakończyliśmy wtedy na piątym miejscu. Ale później odeszło z klubu dziewięciu zawodników i trzeba było wszystko budować od nowa. W tej rundzie gramy na trzech frontach. Oprócz ligi i Pucharu Polski na szczeblu centralnym mamy także Puchar na szczeblu okręgowym, ale jakoś sobie radzimy.

Granica z Niemcami? Są plusy i minusy. "Niemcy przyjeżdżają na mecze"

Bezpośrednia bliskość granicy z Niemcami ma dla Cariny Gubin zarówno plusy, jak i minusy. Ale jak się okazuje, na meczach Cariny zdarzają się wizyty zza zachodniej granicy.

- Zdarza się nawet, że przychodzą Niemcy na mecze, zazwyczaj od kilku do kilkunastu osób, a najwięcej jest ich wtedy, gdy przyjeżdża do nas klub z Górnego Śląska – przyznaje wiceprezes Mikołajczyk, który przyznał, że Carina zaczęła współpracować z niemieckim klubem z Guben, a ta współpraca ma przynieść obu klubom korzyści.

- W Guben (sąsiednim mieście po drugiej stronie granicy – red.) trwa przebudowa całego kompleksu sportowego, obejmującego płytę główną, płytę treningową i pełnowymiarową płytę sztuczną. Klub z Guben potrzebował zimą i wiosną potrenować u nas, my się na to zgodziliśmy i teraz prawdopodobnie to my w rewanżu będziemy mogli zimą trenować na ich sztucznej murawie, gdy zazwyczaj trenowaliśmy na orliku lub musieliśmy liczyć na lepszą pogodę, by móc ćwiczyć u siebie – tłumaczy nasz rozmówca.

Największym minusem położenia Gubina jest fakt, że tak naprawdę z tego miejsca wszędzie jest daleko, co oznacza dodatkowe koszty.

- Oprócz tego bliskość granicy z Niemcami sprawia, że wszędzie w lidze mamy daleko, a to wiąże się z większymi kosztami podróży. Także piłkarze, przychodząc do nas, mają dalej do swoich domów. Stąd wszędzie jest daleko, szczególnie gdy mamy wyjazdy ligowe do województwa śląskiego, to jest 500 kilometrów w jedną stronę… - podsumowuje Mikołajczyk.

"Jest fajnie, swojsko i po ludzku". Carina zaprasza kibiców rywala

Carina Gubin nie jest dużym klubem, dlatego też na jej meczach nie ma dużych tłumów. Władze klubu wierzą, że mecz z zespołem z ekstraklasy trochę to zmieni.

- Zazwyczaj na naszych meczach jest po 300–500 kibiców. To jest stadion poniemiecki, który kiedyś mieścił 25 tysięcy osób, ale teraz nawet miejsc siedzących mamy około 600. Wierzę jednak, że jeśli zagramy z Piastem u nas, to około 1000 kibiców przyjdzie na stadion – mówi wiceprezes Cariny.

Trzecioligowiec podchodzi też bardzo pozytywnie do kibiców przyjezdnych. - Liczymy też na to, że zjawią się również kibice Piasta. Ostatnio przyjęliśmy około 400 kibiców Polonii Bytom. Mówili oni później, że wspominają ten wyjazd jako jeden z lepszych w życiu – opowiada Mikołajczyk. - Przyjeżdżały też do nas większe grupy ze Stilonu czy Odry Wodzisław. U nas jest fajnie, jest swojsko, po ludzku i dotychczas też nie było z tym żadnych problemów. Mamy grupę bardziej zaangażowanych kibiców, która swoim dopingiem wspiera drużynę. Dobrze to wygląda, jak na warunki III ligi.

Trochę wody i jest problem. Święto Cariny może zostać przeniesione z Gubina

Największym problemem przed organizacją meczu 1/8 finału Pucharu Polski w Gubinie jest stan boiska na tamtejszym stadionie. Już mecz 1/16 ze Stalą Stalowa Wola musiał zostać przeniesiony do pobliskiego Krosna Odrzańskiego. Wiceprezes Cariny tłumaczy nam, na czym polega problem:

- Przez miesiąc nie było na nim gry, przez ostatni tydzień nie padało, a jak byłem dzisiaj na nim, to wprawdzie na pierwszy rzut oka wyglądało nieźle, ale już na środku boiska było grząsko – opowiada Arkadiusz Mikołajczyk. - Normalnie to boisko nie jest idealnie równe, ale gdy jest dobra pogoda, to jest fajne do gry. Jednak gdy pojawi się więcej wody, choćby po kilkudniowych opadach – wtedy woda nie wsiąka, gdyż ma podłoże gliniaste. Teraz mamy ostatni mecz ligowy i będziemy robić wszystko, aby doprowadzić tę płytę do dobrego stanu. Mam nadzieję, że uda nam się zagrać u siebie, w przyzwoitych warunkach.

- Są zapewnienia, że nam wszyscy pomogą, ale trochę boję się o stan boiska. Jego zły stan wcale nie będzie naszym sprzymierzeńcem. Nam najlepiej się gra na dobrej płycie, bo chłopaki starają się grać w piłkę. Nie interesuje nas popularna laga. To są założenia trenera, tym się też wyróżniamy w III lidze. Dzięki temu najlepiej nam się gra z dobrymi zespołami, bo one też grają otwartą piłkę – zaznacza Mikołajczyk.

Co ciekawe, w Gubinie są poważne plany, żeby przebudować "poniemiecki" stadion. Ale jak często w takich sytuacjach, problemem jest biurokracja.- Są plany, jest na to nawet przyznana dotacja, a łącznie z wkładem własnym jest na to około 20 milionów złotych przeznaczonych tylko na pierwszy etap przebudowy. Niestety, sporo wątpliwości wywołuje projekt nowego obiektu, gdzie nawet nie ma uwzględnionego budynku klubowego. Dlatego też jeszcze czeka nas trochę przygód, zanim tu powstanie przyzwoita baza – kończy nasz rozmówca.

Mecz 1/8 finału Pucharu Polski Carina Gubin – Piast Gliwice zostanie rozegrany w okolicach 6 grudnia. Szczegółowy termin jeszcze nie został określony przez PZPN.

Więcej o: