Pierwsze mecze I rundy Pucharu Polski nie przyniosły większych zaskoczeń. Dość pewnie do kolejnej rundy awansowało aż siedem z ośmiu drużyn ekstraklasy - Korona Kielce, Widzew Łódź, Piast Gliwice, ŁKS Łódź, Stal Mielec, Puszcza Niepołomice i Jagiellonia Białystok, a odpadł tylko lider najwyższej klasy rozgrywkowej Śląsk Wrocław, który jednak mierzył się właśnie w Białymstoku z równie silną w tym sezonie Jagą. Pucharowa środa już od początku była zupełnie inna od poprzedniego dnia.
Do Śląska Wrocław dołączyły bowiem drużyny Ruchu Chorzów i Radomiaka Radom, ale one wcale nie miały przeciwko sobie zbyt silnych rywali, a jedynie zespoły z III ligi. Ruch kompromitująco wypadł w Urszulinie (Legia Training Center), gdzie mierzył się z Legią II Warszawa.
Niebiescy praktycznie przez całe spotkanie byli zespołem słabszym, ale rezerwy Legii nie były tego dnia stuprocentowo skuteczne. To jednak one aż trzy razy wychodziły na prowadzenie. W 12. minucie po znakomitym podaniu Patryka Konika sytuację sam na sam z Jakubem Bieleckim wykorzystał Maksymilian Stangret, ale jeszcze przed przerwą, w 38. minucie, do wyrównania doprowadził z rzutu karnego Tomasz Foszmańczyk, po tym jak Franciszek Saganowski sfaulował w szesnastce Michała Feliksa.
Ten strzał z jedenastu metrów Foszmańczyka był jedynym celnym uderzeniem Ruchu praktycznie do samego końca meczu. Legia ponownie prowadziła tuż po zmianie stron, gdy w 49. minucie Robert Pich zacentrował na głowę Aleksandra Wańka i choć ten uderzył w środek bramki, to po fatalnej interwencji Bieleckiego piłka wpadła do siatki. Kolejne wyrównanie Ruchu nadeszło w 73. minucie - po dośrodkowaniu Przemysława Szura i próbie Macieja Firleja piłkę do własnej siatki skierował Kacper Wnorowski.
Ostatnie słowo należało jednak do Legii II, a konkretnie do Adama Ryczkowskiego, który w 87. minucie po podaniu Picha przeprowadził efektowną indywidualną akcję i technicznym uderzeniem od słupka zapewnił sensacyjne zwycięstwo drużynie Piotra Jacka.
Radomiak Radom z kolei mierzył się z innym trzecioligowcem, Garbarnią Kraków. Drużyna Constantina Galki zaliczyła koszmarną pierwszą połowę, po której przegrywała 0:2, by ostatecznie ulec spadkowiczowi z II ligi 1:2.
Garbarnia otworzyła wynik tego spotkania w 24. minucie, gdy rzut karny po faulu Ediego Semedo wykorzystał Michał Kloc. Kwadrans później prowadzenie krakowian podwyższył uderzeniem z dystansu Karol Wątroba.
Radomiak jeszcze przed przerwą mógł odpowiedzieć, ale Rafał Wolski trafił w dobrej sytuacji tylko w słupek. W drugiej połowie ekstraklasowicz za wszelką cenę szukał wyrównania. Goście dwukrotnie domagali się rzutu karnego po akcjach z udziałem Pedro Henrique, jednak sędzia Sebastian Jarzębak pozostawał niewzruszony na te protesty. Ostatecznie drużynę z Radomia stać było jedynie na gola honorowego autorstwa Michała Kaputa w 63. minucie.
W dwóch innych meczach rozgrywanych równolegle także doszło do jednej niespodzianki. Trzecioligowa Carina Gubin rozbiła drugoligową Radunię Stężyca aż 4:1 po bramkach Denisa Matuszewskiego, Przemysława Haraszkiewicza, Huberta Konstantego i samobójczym trafieniu Huberta Zwoźnego. Jedynego gola dla gości strzelił Michał Biskup.
Z kolei w Brzegu miejscowa Stal bezlitośnie rozprawiła się z Unią Skierniewice, wygrywając aż 4:0. Hattricka dla gospodarzy zaliczył Maksymilian Podgórski, a jedną bramkę dołożył także Michał Sypek.