Marek Papszun uderza w PZPN przed finałem Pucharu Polski. "Dziwi mnie to"

Bartłomiej Kubiak
- Dziwi mnie obsada sędziowska. Grają dwie najlepsze polskie drużyny, a meczu nie prowadzi najlepszy polski sędzia - powiedział trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun, który we wtorek na Stadionie Narodowym zagra z Legią Warszawa w finale Pucharu Polski. Spotkanie poprowadzi sędzia Piotr Lasyk.

- Dzień dobry - spojrzał na dziennikarzy Marek Papszun, który w poniedziałkowe słoneczne popołudnie w sali konferencyjnej na Stadionie Narodowym w Warszawie pojawił się dwie minuty przed czasem. - Majówka, święto pracy, święto flagi, święto konstytucji, no i święto piłki. Cieszymy się, że możemy w tym uczestniczyć - uśmiechnął się trener Rakowa.

Zobacz wideo Ojrzyński: W polskiej lidze jest kilku zawodników, którzy mogliby Messiego postawić do pionu

Papszun po chwili, kiedy jeszcze nie dostał żadnego pytania z sali, od razu mówił dalej: - Przyjechaliśmy tutaj, by wygrać. Jedyne, co mnie przed tym meczem dziwi, to obsada sędziowska. Grają dwie najlepsze polskie drużyny, a meczu nie prowadzi najlepszy polski sędzia. Dla mnie to niezrozumiałe - przyznał Papszun przed wtorkowym finałem Pucharu Polski, którego nie poprowadzi Szymon Marciniak, a sędzia Piotr Lasyk.

Wściekły Papszun wypalił po porażce z Legią: To absurdalne

Papszun z Lasykiem nie ma najlepszych wspomnień. Szczególnie z ostatniego meczu z Legią, przegranego na początku kwietnia przy Łazienkowskiej 1:3. - Nie wiem, dlaczego ten rzut karny został odwołany. Trudno się nie denerwować, bo pokazują nam coś na szkoleniach. Że coś takiego to jest ewidentny faul, a później interpretacja jest inna. To absurdalne - denerwował się miesiąc temu Papszun.

Trener Rakowa miał przede wszystkim pretensje o sytuację z 55. minuty meczu z Legią, kiedy Bartosz Slisz w polu karnym starł się z Giannisem Papanikolaou. Początkowo sędzia Lasyk wskazał na 11. metr, ale po konsultacji z VAR uznał, że nie tylko nie ma faulu i rzutu karnego, lecz także żółtej kartki dla Slisza. Ukarał za to żółtą kartką trenera Papszuna, który kontestował jego decyzję. Czwartą w sezonie, co sprawiło, że trener Rakowa nie mógł prowadzić drużyny w następnym meczu z Radomiakiem (0:0).

Papszun o ostatnim meczu z Legią: Już nie ma co tego rozdrapywać

Kiedy w poniedziałek dziennikarze później chcieli pociągnąć dalej wątek sędziego Lasyka, którego na finał Pucharu Polski wyznaczył tradycyjnie PZPN, trener Rakowa nie był już tak rozmowny. - Już nie ma co tego rozdrapywać. Choć uważam, że moje pytanie akurat tutaj wydaje się zasadne: dlaczego spotkania nie prowadzi najlepszy sędzia z Polski, który prowadzi przykładowo kluczowe mecze w Grecji? No, ale cóż... Takie decyzje już zapadły i mam nadzieję, że sędzia Lasyk, który jest doświadczony, udźwignie rangę tego spotkania - dodał Papszun.

Raków trzeci rok z rzędu gra w finale Pucharu Polski. Jeśli pokona Legię, zostanie czwartą drużyną w historii, która trzeci rok z rzędu sięgnie po to trofeum. Po Górniku Zabrze (pięć razy z rzędu na przełomie lat 60. i 70.), Amice Wronki (trzy razy z rzędu pod koniec lat 90.) i Legii (2011-2013). Początek finałowego meczu Legia - Raków we wtorek o 16.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.