Raków to aktualny obrońca Pucharu Polski po tym, jak w finale wygrał 3:1 z Lechem Poznań. Zespół Papszuna zdobył krajowy puchar również w sezonie 2020/2021 wówczas pokonując Arką Gdynia (2:1).
Mecz pomiędzy podwójnym obrońcą tytułu z Częstochowy a pierwszoligowym Zagłębiem w Sosnowcu w 1/16 finału Pucharu Polski zapowiadany był jako spacerek dla przyjezdnych. Raków jest obecnie liderem ekstraklasy z dorobkiem 29 punktów po 13 spotkaniach. Zagłębie Sosnowiec zajmuje zaś dopiero dziewiąte miejsce w I lidze.
Na murawie stadionu w Sosnowcu trudno było mówić o różnicy klas. Szczególnie że częstochowianie wyszli w niemal podstawowym składzie. Odpoczął co prawda Ivi Lopez, ale na boisko znaleźli się m.in. Patryk Kun, Ben Lederman oraz Zoran Arsenić.
Pierwszoligowe Zagłębie stawiło twardy opór i nie pozwalało na wiele rywalom. Co prawda Raków miał przewagę w posiadaniu piłki (69 proc. na korzyść gości) i częściej oddawał strzały, ale tylko pięć z nich było celnych.
Mozolne ataki ekipy Marka Papszuna często rozbijały się na obronie Zagłębia. W regulaminowych 90 minutach spotkania Raków nie był w stanie udokumentować przewagi nad zespołem Artura Skowronka. Potrzebny był doliczony czas gry, sędzia Tomasz Kwiatkowski doliczył aż dziewięć minut. Tuż przed końcem meczu udało się sfinalizować atak, w 95. minucie do bramki gospodarzy po asyście Bartosza Nowaka trafił Władysław Koczergin. Ukrainiec zdecydował się huknąć zza pola karnego. Mocny, a przede wszystkim celny strzał wylądował w siatce pierwszoligowca.