Najbardziej strzeżona wieś pod Warszawą. "Zasady bezpieczeństwa". A na boisku pogrom

Dominik Wardzichowski
Radiowozy oznakowane, radiowozy nieoznakowane i ochrona sprawdzająca każdy samochód przejeżdżający drogą prowadzącą do Legia Trening Center. Książenice, które po raz pierwszy w historii gościły centralną fazę Pucharu Polski, były we wtorek najbardziej strzeżoną wsią pod Warszawą. Wszystko za sprawą meczu Pucharu Polski pomiędzy trzecioligowymi rezerwami Legii Warszawa a Wisłą Kraków (0:5).

- Proszę zatrzymać samochód - przywitał nas ochroniarz przy wjeździe do Legia Trening Center. Sprawdził listę, tablice rejestracyjne i wskazał parking dla mediów. - Zasady bezpieczeństwa. Dalej mogą wjeżdżać tylko osoby z listy, nikt więcej - wytłumaczył. Na niej byli nie tylko dziennikarze, ale też ludzie związani z Legią i Wisłą. Na czele z Dariuszem Mioduskim, prezesem i właścicielem Legii oraz Władysławem Nowakiem, prezesem Wisły Kraków.

W Książenicach pojawili się też byli piłkarze Legii: Tomasz Kiełbowicz, Maciej Iwański, Tomasz Jarzębowski, czy Jacek Magiera. Wszyscy chcieli zobaczyć, jak rezerwy Legii zaprezentują się na tle Wisły Jerzego Brzęczka.

Godzinę przed meczem niewielka trybuna w Książenicach była prawie pusta. Pojedynczy dziennikarze, ekipa Łączy nas Piłka i kilku fotoreporterów krzątało się wokół murawy. Ale tuż przed pierwszym gwizdkiem trybuna niespodziewanie się zapełniała. Niespodziewanie, bo decyzją Legii mecz miał zostać rozegrany bez udziału publiczności. Zaproszonych gości było jednak tylu, że prowizoryczna trybuna zapełniła się na oko w 60 procentach.

Na rowerach przyjechało też kilku miejscowych kibiców, którzy oglądali mecz zza ogrodzenia. Widoku nie mieli idealnego, część boiska zasłaniały im ławki rezerwowych, ale przynajmniej poczuli atmosferę pucharowej rywalizacji.

Legia II - Wisła KrakówLegia II - Wisła Kraków Sport.pl

A na boisku rządziła tylko jedna drużyna: Wisła Kraków. Zespół Jerzego Brzęczka szybko ruszył do ataków, nękał rywali wysokim pressingiem i dłużej utrzymywał się przy piłce. Rezerwy Legii były zepchnięte pod własne pole karne i poza jedną akcją lewym skrzydłem, nie zagroziły bramce Kamila Brody. Wisła całkowicie kontrolowała grę, a pierwszą szansę na gola miała po strzale z dystansu Kacpra Dudy. Piłkarz Wisły miał dużo miejsca przed polem karnym, nikt go nie atakował, ale trafił w poprzeczkę.

W 14. minucie zabrakło centymetrów, pięć minut później już wszystko było idealnie. Bartosz Talar dośrodkował piłkę z prawego skrzydła wprost na głowę Dudy, a ten pewnym strzałem pokonał Trojanowskiego. - Ku***, ja pier*** - krzyczał ograny chwilę wcześniej Kacper Skibicki, który na tle pierwszoligowej Wisły wyglądał po prostu fatalnie. Podobnie jak zesłany do rezerw z pierwszej drużyny Jurgen Celhaka. Nieco lepiej zaprezentował się Igor Strzałek, ale na boisku i tak widać było różnicę klas.

Wisła we wtorkowe popołudnie po prostu nie pozostawiła rezerwom Legii żadnych złudzeń. Wbiła jeszcze cztery gole i wygrała całe spotkanie 5:0, o czym więcej przeczytacie w tekście Konrada Fersztera.

Legia II - Wisła KrakówLegia II - Wisła Kraków Sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.