Była 3. minuta meczu we Wrocławiu, gdy po podaniu Michala Hubinka w sytuacji sam na sam z Matusem Putnockym znalazł się Muris Mesanovic. Napastnik Bruk-Betu Termaliki Nieciecza nie zmarnował doskonałej okazji i zdobył jedyną bramkę, która dała beniaminkowi ekstraklasy niespodziewany awans do kolejnej rundy Pucharu Polski.
Niespodziewany, bo zespół Mariusza Lewandowskiego jest jak na razie najsłabszym zespołem w lidze. Bruk-Bet Termalica zajmuje ostatnie miejsce w tabeli z zaledwie trzema punktami w po siedmiu kolejkach. Drużyna Lewandowskiego jako jedyna w ekstraklasie nie wygrała jeszcze meczu.
Bruk-Betowi Termalice udało się to jednak w Pucharze Polski. Udało się, mimo że to Śląsk był w czwartek lepszym zespołem. Drużyna Jacka Magiery oddała przed przerwą 12 strzałów, z czego sześć było celnych. Żaden z nich nie zaskoczył jednak doskonale dysponowanego Łukasz Budziłka, który popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami.
W 53. minucie Śląsk bardzo utrudnił sobie zadanie. Po brutalnym faulu na Erneście Terpiłowskim z boiska wyleciał Cayetano Quintana. Mimo to Śląsk atakował i tworzył kolejne sytuacje do wyrównania. Nic jednak z tego nie wyszło, bo albo doskonale bronił Budziłek, albo zawodnicy Śląska fatalnie pudłowali.
Tak było w 82. minucie, kiedy beznadziejne pudło zaliczył Erik Exposito. Napastnik Śląska otrzymał podanie z lewej strony od Adriana Łyszczarza, ale mimo że znajdował się metr przed pustą bramką, to gola jednak nie strzelił.
Bruk-Bet Termalica sprawił niespodziankę, tak samo jak ŁKS Łódź, który w czwartek wyeliminował Cracovię, i awansował do kolejnej rundy Pucharu Polski. Ta zostanie rozegrana pod koniec października.