Chociaż rozgrywki pucharowe słyną z niespodzianek, to tutaj takiej trudno było oczekiwać. ŁKS Łódź do meczu z Cracovią przystąpił nie tylko bez kilku istotnych zawodników, ale też po serii słabych występów.
Drużyna Kibu Vicuny słabo radzi sobie w 1. lidze. Po dziewięciu kolejkach ŁKS Łódź jest dopiero na 7. miejscu w tabeli z 14 punktami na koncie. W sobotę zespół Vicuny przegrał 1:2 z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a wcześniej stracił też punkty m.in. w meczach z Resovią Rzeszów (0:3), Koroną Kielce (0:1) czy GKS-em Jastrzębie (2:2).
W czwartek ŁKS postawił się jednak faworyzowanemu rywalowi. Mimo że w ciągu 90 minut lepszym zespołem była Cracovia, to pierwszoligowiec najpierw doprowadził do dogrywki, a później, utrzymując bezbramkowy remis, do serii rzutów karnych.
W nich ŁKS był bezbłędny. W drużynie gospodarzy jedenastki pewnie wykorzystali Jakub Tosik, Antonio Dominguez i Kelechukwu Ebenezer. Cracovia pomyliła się już w pierwszej serii, gdy Marek Kozioł obronił strzał Pele van Amersfoorta. Chociaż w drugiej serii pewnie trafił Rivaldinho, to przy kolejnych dwóch próbach pomylili się Matej Rodin i Otar Kakabadze.
Mecze 1/16 Pucharu Polski zaplanowane są na końcówkę października.