W sierpniu zeszłego roku Jan P. otrzymał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Został skierowany na kwarantannę. Jednak zaledwie dzień po tym zignorował nakaz przebywania w miejscu izolacji i rozegrał mecz w Pucharze Polski. W ankiecie przedmeczowej skłamał, że nie miał kontaktu z nikim zakażonym, a także nie przebywał w miejscach, gdzie istniało duże ryzyko zakażenia. Zadeklarował, że nie występują u niego żadne objawy.
Mecz w Pucharze Polski nie był jedynym przypadkiem złamania kwarantanny przez piłkarza. Prokuratura ustaliła, że w czasie izolacji uczestniczył w treningach drużyny, a także wychodził na zakupy, korzystał ze wspólnych pomieszczeń w apartamentach i korzystał z basenu. Ostatecznie prokurator oskarżyła go o spowodowanie zagrożenia dla zdrowia i życia 40 osób. Na szczęście żadna z nich ostatecznie nie zakaziła się koronawirusem.
Zagrał mecz mimo zakażenia koronawirusem. Teraz został skazany
Piłkarz przyznał się do winy i wyraził skruchę. - Czułem się dobrze przed meczem, ale zdaję sobie sprawę ze swojego nieodpowiedzialnego zachowania – powiedział oskarżony, cytowany przez Gazetę Wyborczą.
Jego adwokat złożył wniosek o wydanie wyroku bez procesu. Obrońca wniósł o karę dla piłkarza w postaci finansowej nawiązki w wysokości 10 tysięcy złotych, a także 1,5 roku nieodpłatnych prac społecznych. Prokurator i sąd zaakceptowali ten wniosek. Jednocześnie sąd skazał piłkarza na miesiąc więzienia, jednak na poczet tej kary Janowi P. zaliczono pobyt w areszcie. Wyrok nie jest prawomocny.