Według krakowskiej prokuratury Jan P. sprowadził niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia aż 40 osób.
- Dzień po otrzymaniu wyniku opuścił miejsce kwarantanny i pojechał samochodem do Krzeszowic, gdzie brał udział w meczu Pucharu Polski. Wiedząc o pozytywnym wyniku testu, w przedmeczowej ankiecie informacyjnej wpisał, że nie miał kontaktu z osobami zakażonymi koronawirusem i nie przebywał na obszarach transmisji wirusa oraz nie występują u niego charakterystyczne dla zakażenia koronawirusem objawy - mówi "Gazecie Wyborczej" rzecznik krakowskiej prokuratury Janusz Hnatko.
Badanie na obecność koronawirusa dało wynik pozytywny w połowie sierpnia. Jan P., piłkarz Kmity Zabierzów, został skierowany na kwarantannę, którą miał odbyć w wynajmowanym ze swoją partnerką mieszkaniu. Krakowska prokuratura ustaliła natomiast, że mecz Pucharu Polski, na który udał się 28-latek, nie był jedynym naruszeniem zasad. Mężczyzna wielokrotnie opuszczał miejsce izolacji m.in. w celu zrobienia zakupów spożywczych czy uczestnictwa w treningach Kmity.
- Wskutek takiego zachowania 37 osób mających kontakt z Janem P. skierowano na wymaz pod kątem zakażenia SARS-CoV-2. Zastosowano kwarantanny i nadzór epidemiologiczny. Badania nie wykazały żadnych objawów klinicznych typowych dla zakażenia koronawirusem, stąd żadna z osób kontaktujących się z Janem P. nie uległa zakażeniu i nie była hospitalizowana do 25 września - dodaje prokurator Hnatko.
Janowi P., który przyznał się do winy, grozi od sześciu miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności. Krakowska prokuratura wspomniany akt oskarżenia skierowała do Sądu Okręgowego w Krakowie.