Formella dla Sport.pl: "W finale Lech nas niczym nie zaskoczy. Arka szykuje za to coś specjalnego!"

Pierwszym zwycięzcą tegorocznego Pucharu Polski jest Dariusz Formella. Piłkarz Lecha Poznań, wypożyczony do Arki Gdynia, finałowy mecz obejrzy jednak z trybun. - Wciąż czuję żal, że nie zagram. Wychowałem się w Gdyni, mój tata też, a mama jest z... Poznania. Emocje byłyby wyjątkowe - mówi w rozmowie ze Sport.pl reprezentant Polski do lat 21, który zdradza nam, komu będzie kibicować we wtorek

Sebastian Staszewski: Komu będzie Pan kibicować w finale Pucharu Polski?

Dariusz Formella: Arce. Jestem jej zawodnikiem, więc zachowam się tak, jak należy. Nie mam żadnych rozterek.

W Pana rodzinnym domu sytuacja nie jest tak klarowna. Wychował się Pan w Gdyni, podobnie jak Pana ojciec, natomiast mama jest z... Poznania!

Zabawna sytuacja. Część rodziny kibicuje Lechowi, a część - Arce. Ale myślę, że gdybym w finale strzelił bramkę, cieszyliby się wszyscy. Poza tym mama i ciocia z Poznania na chwilę lekko zmieniły front i teraz są zwolenniczkami tezy, że Formella jednak powinien grać przeciwko Lechowi. Ale wszyscy rozumieją też perspektywę poznaniaków.

Pana sytuacja jest wyjątkowa. Jako piłkarz Lecha Poznań jest Pan wypożyczony do Arki. A zapis w kontrakcie zabrania Panu gry w finale PP. Niezależnie od wyniku meczu ma Pan też w kieszeni złoty medal. W tej sytuacji krążek cieszy?

Cieszy, bo Puchar Polski to nie jest tylko mecz finałowy. A we wcześniejszych fazach przecież grałem. Poza tym mam już dwa srebra, więc złoto będzie jak ulał.

Ale ten zapis w umowie...

Wiedziałem o nim od początku. Już od pół roku miałem świadomość, że jeżeli do finału awansują Arka i Lech, to mecz obejrzę z trybun. Oswoiłem się z tym, a więc nie jest tak, że od kilku dni leżę zwalony z nóg. Niedosyt jednak mam. Była cicha nadzieja, że jednak uda mi się wystąpić. Trudno, żebym nie był smutny, skoro finał na PGE Narodowym przejdzie mi koło nosa. Ale jestem jeszcze młody, może powtórzy się taka okazja.

Nie było możliwości, aby jednak Pan zagrał?

Działacze Arki zaakceptowali sytuacje. Nie wiem nic o żadnych próbach negocjowania z Lechem.

Na ile istotny jest fakt, że w finale poprowadzi was Leszek Ojrzyński, a nie Grzegorz Niciński?

O tym przekonamy się dopiero 2 maja. Mimo, iż ostatnio byliśmy w kryzysie, a trener Niciński odszedł, nie wolno zapominać, że to on wywalczył ten awans. Więc jeżeli wygramy, jemu również będzie należał się medal.

Ostatnie tygodnie nie należały jednak do Arki. Wyjdziecie z dołka przed finałem?

Myślę, że w końcu coś drgnęło. Z Lechią Gdańsk co prawda przegraliśmy, ale zaprezentowaliśmy się całkiem nieźle. Z Wisłą Płock natomiast zabrakło nam dziesięciu sekund i byśmy wygrali. Gdyby nie ta nieuwaga z 95 min... Ale wychodzimy z dołka. Przed 2 maja nie przegraliśmy, mecz z Piastem Gliwice był niesamowicie ważnym spotkaniem. Chociaż znów zabrakło niewiele. Zyskujemy jednak pewność siebie. Do Warszawy jedziemy w nie najgorszych nastojach.

Czym Arka może zaskoczyć Lecha? Patrząc na ostatni ligowy mecz - to niczym.

A czym oni mogą zaskoczyć nas? W lidze przegraliśmy 1:4, wypunktowali nas, wykorzystali każdy błąd. Ale to już wiemy! Natomiast w Pucharze jest tylko jeden mecz. Jedna niespodziewania sytuacja może odwrócić losy spotkania. I nie zawsze musi wygrać silniejszy. Grałem w półfinale z Błękitnymi Stargard Szczeciński, wiem co mówię. Poza tym na spotkanie z Lechem trener Ojrzyński na pewno przygotuje coś specjalnego.

Już raz wcielił się Pan w rolę analityka, gdy z Pana wiedzy skorzystali trenerzy Lecha przed meczem z Arką. Teraz wejdzie Pan w buty analityków gdynian?

Nasi trenerzy na pewno będą świetnie przygotowani, ale jeśli mnie poproszą - oczywiście pomogę. Wiedzę jakąś mam, doświadczenie też, więc może chociaż w ten sposób dołożę cegiełkę do zwycięstwa.

Rozmawiał Pan już z kolegami z Lecha i młodzieżowej reprezentacji Polski?

Na razie Kendi, Kownaś i Bedi [Tomasz Kędziora, Dawid Kownacki i Jan Bednarek – przyp. aut] byli skupieni na lidze. Ale przed meczem pewnie się zdzwonimy. Zakładów jednak nie będzie. Chociaż może postawię u buka na to, że w finale nie zagram! Tylko boję się, że kurs może być mały...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.