Dokładnie rok temu Wisła Kraków wygrała w Warszawie finał Pucharu Polski, pokonując Pogoń Szczecin 2:1. 2 maja 2025 roku krakowianie chcieli nawiązać do tamtego wyniku. Tym razem w niezwykle ważnym meczu ligowym. Przed rozpoczęciem 31. kolejki Wisła Kraków zajmowała bowiem 5. miejsce i traciła punkt do będącej na trzeciej pozycji Wisły Płock. Kalkulacja była więc prosta - zwycięstwo gwarantowało drużynie Mariusza Jopa przeskoczenie ekipy prowadzonej przez Mariusza Misiurę.
Trzy gole i wielkie emocje. Hit I ligi w Krakowie
Dla obu zespołów było to drugie bezpośrednie starcie w tym sezonie. 27 października w Płocku górą byli goście, dla których dwukrotnie trafiał Angel Rodado, a jednego gola dołożył Tamas Kiss. Honorowe trafienie w doliczonym czasie gry zaliczył Piotr Krawczyk.
Płocczanie chcieli się zrewanżować nie tylko za ten mecz, ale i zrehabilitować za poniedziałkową wpadkę ze Zniczem Pruszków (2:3). Krakowianie, którzy ostatnio zremisowali na boisku wicelidera z Niecieczy (2:2) notowali udaną serię sześciu ligowych meczów bez porażki z rzędu. Po raz ostatni przegrali 14 marca z Miedzią Legnica (1:2).
W piątkowy wieczór to oni rozpoczęli strzelanie. W 13. minucie w pole karne wpadł Rafał Mikulec i został sfaulowany. Sędzia podyktował rzut karny, który na gola zamienił Rodado.
Dla Hiszpana zmierzającego po koronę króla strzelców było to już 22. trafienie w tym sezonie. Tym samym Rodado wyrównał dorobek z poprzednich rozgrywek, gdy także zostawał najskuteczniejszym zawodnikiem całej ligi.
Nie minęło jednak 60 sekund, a stadion Wisły po raz pierwszy tego wieczoru mógł poczuć konsternację. Fatalny w skutkach błąd popełnił Patryk Letkiewicz, a do wyrównania doprowadził Gleb Kuczko.
To nie był jedyny indywidualny błąd piłkarzy Wisły Kraków. W 38. minucie piłkę Bartoszowi Jarochowi zabrał Łukasz Sekulski i pomknął na bramkę rywali. Nie zmarnował sytuacji i wyprowadził gości na prowadzenie.
Po zmianie stron szans na zmianę wyniku nie brakowało. Drugie trafienie mógł zanotować między innymi Rodado. Okazję do pokonania Gradeckiego miał też Baena. Ostatecznie żadnemu z gospodarzy nie udało się zmienić losów spotkania. Goście utrzymali przewagę, a w doliczonym czasie gry dobili rywali. Do siatki ponownie trafił Kuczko.
W następnej kolejce Wisła Kraków zagra na wyjeździe w Tychach z GKS-em (9 maja, 20:30). Wisła Płock trzy dni później u siebie podejmie Arkę Gdynia (12 maja, 19:00).
W piątek kolejkę rozpoczęło spotkanie Górnika Łęczna z Pogonią Siedlce. Na Lubelszczyźnie kibice zobaczyli aż cztery gole, ale tylko jeden z nich był autorstwa piłkarza gospodarzy. W 44. minucie do siatki trafił Branislav Spacil. Po zmianie stron gole zdobywali tylko goście. Dwukrotnie Pindrocha pokonał Karol Podliński, a wynik ustalił Marcin Flis. Szerzej o tym meczu pisaliśmy w tym miejscu.