W poniedziałek 28 kwietnia dokończono 30. kolejkę I ligi. W ostatniej potyczce Wisła Płock mierzyła się ze Zniczem Pruszków. Faworytami byli oczywiście gospodarze, którzy walczą o awans do PKO BP Ekstraklasy. Z kolei ich rywale plasują się w połowie tabeli.
Ten mecz rozpoczął się bardzo dobrze dla Wisły Płock. Już w ósmej minucie Jorge Jimenez dał swojej drużynie prowadzenie. Jednak potem do głosu doszli rywale. Najpierw rzut karny na bramkę zamienił Daniel Stanclik (26'), a cztery minuty później Radosław Majewski dał Zniczowi prowadzenie.
W drugiej połowie były reprezentant Polski ustrzelił drugiego gola i Znicz wyszedł na prowadzenie 3:1. Nic nie zapowiadało tego, co się wydarzy. Gospodarze napierali, ale nie potrafili znaleźć drogi do bramki rywala. Dokonał tego dopiero w 90. minucie Nemanja Mijuskovic. To zwiastowało ciekawą końcówkę. Ostatecznie Wiśle nie udało się doprowadzić do wyrównania i niespodziewanie poległa z niżej notowanym rywalem.
Emocji w I lidze nie zabrakło także w niedzielę, gdzie mierzyły się m.in. Miedź Legnica, która rywalizuje o zachowanie miejsca w barażach do ekstraklasy. Ostatecznie padł remis, co ostatecznie zespołowi pozwoliło utrzymać czwartą lokatę. Zawodnicy tej drużyny muszą jednak mieć się na baczności, bo piąta Wisła Kraków ma tyle samo oczek, a szósta Polonia Warszawa traci do tych zespołów tylko jeden pkt.
Taki obrót spraw ucieszył piłkarzy Miedzi Legnica, Wisły Kraków i Polonii Warszawa, którzy tracą niewiele do trzeciego miejsca. Tak wygląda tabela po wpadce Wisły Płock:
Zobacz też: Sceny na meczu I ligi. Sędzia przerwał mecz po tym, co zrobili kibice