Arka Gdynia jest murowanym faworytem do awansu do ekstraklasy i w miniony weekend wykonała swoje zadanie, pokonując Odrę Opole 1:0. Tym samym zespół Dawida Szwargi oddalił się w tabeli na sześć puntków od Bruk-Bet Termaliki Nieciecza, która również walczy o pierwsze miejsce w I lidze. Piłkarze Marcina Brosza musieli więc wygrać ze Zniczem Pruszków.
Jesienią Termalica dała się zaskoczyć zawodnikom z Pruszkowa i przegrała z nimi 1:2, chociaż zdobyła bramkę jako pierwsza. Znicz w ostatnich tygodniach grał jednak w kratkę - w pięciu poprzednich spotkaniach wygrał tylko raz i zaliczył dwie porażki oraz dwa remisy.
Gospodarze postawili się jednak faworytom i w pierwszej połowie to oni byli stroną dominującą. Oddali więcej strzałów, mieli wyższe posiadanie piłki i byli po prostu groźniejszym zespołem. Żadnej z drużyn nie udało się jednak zdobyć bramki i na przerwę zeszły przy wyniku 0:0.
Na pierwszego gola czekać trzeba było do 63. minuty gry, a jej autorem był Kamil Zapolnik. Napastnik wykorzystał spore zamieszanie w polu karnym. Po dośrodkowaniu jeden z jego kolegów oddał strzał, który odbił bramkarz, a piłka trafiła jeszcze w słupek. Wówczas dopadł do niej właśnie Zapolnik i bez problemów wpakował do siatki, zagrywając pod nogami jednego z przeciwników.
Finalnie trafienie okazało się ostatnim w tym spotkaniu i Termalica wygrała 1:0, dzięki czemu zapisała na koncie kolejne trzy punkty. W związku z tym zespół Marcina Brosza umocnił się na drugim miejscu w ligowej tabeli z dorobkiem 61 punktów. To o trzy "oczka" mniej od pierwszej Arki i siedem więcej niż trzecia Wisła Płock. Ekipa z Niecieczy jest więc bardzo blisko wejścia do ekstraklasy. Z kolei Znicz po porażce ma 39 punktów i pozostał na dziewiątym miejscu w lidze. Do końca sezonu pozostało pięć kolejek.