Jeszcze w sezonie 2022/23 Znicz Pruszków grał na trzecim poziomie rozgrywkowym. Dzięki pracy trenera Mariusza Misiury udało się wywalczyć awans do I ligi, a następnie sensacyjnie utrzymać w stawce. Wydawało się, że odejście trenera - dziś prowadzi Wisłę Płock - może być sporym problemem dla Znicza. Nic podobnego. Zespół prowadzony przez Grzegorza Szokę spisuje się jeszcze lepiej.
Pruszkowianie w sobotnie popołudnie sprawili kolejną nie lada niespodziankę. Wcześniej pokonywali Wisłę Kraków (1:0) i Górnika Łęczna (2:1). Tym razem okazali się lepsi od Miedzi Legnica, którą wielu obserwatorów od początku sezonu zgodnie wskazywała jako jednego z faworytów do awansu.
Już w 34. minucie meczu Michał Borecki wykorzystał rzut karny i choć goście odpowiedzieli trafieniem Kamila Antonika, to ostatnie słowo należało do Krystiana Tabary, którego gol z 53. minuty przesądził o trzech punktach dla gospodarzy.
Trener Grzegorz Szoka mógł świętować. Przypomnijmy, że dla 38-latka praca w Zniczu jest pierwszą samodzielną pracą w roli pierwszego trenera na poziomie seniorskim. Wcześniej był asystentem w Chrobrym Głogów. Prowadził także drużynę Legii Warszawa do lat 19.
Znicz Pruszków w 23. meczach zdobył 34 punkty - tyle samo, co Wisła Kraków i Polonia Warszawa. Ma aż 15 punktów przewagi nad strefą spadkową. To więcej niż wynosi strata do lidera tabeli. Pruszkowianie nigdy w swojej historii nie zagrali w ekstraklasie. Obecnie zajmują miejsce w strefie barażowej.
Trener Cracovii odpalił bombę ws. Glika. "Wszyscy jesteśmy zaskoczeni"
Postawa zespołu niejako nawiązuje do sezonu 2007/08. Wówczas drużyna prowadzona przez Jacka Grembockiego była rewelacją zaplecza najlepszej polskiej ligi. Zajęła piąte miejsce, a w jej składzie na szersze wody wypływał Robert Lewandowski.
Znicz Pruszków w następnej kolejce zagra na wyjeździe z Kotwicą Kołobrzeg. Mecz zaplanowano na 16 marca. Miedź 14 marca podejmie Wisłę Kraków.