"O 20:30 piłkarze ustawili się na swoich połowach, piłka powędrowała na środek boiska i... nic się nie wydarzyło. Start meczu został opóźniony, a wszystko przez problemy z systemem VAR. Nie pierwsze w tym sezonie" - pisał Bartosz Królikowski ze Sport.pl. Finalnie największy hit 22. kolejki I ligi rozpoczął się z sześciominutowym opóźnieniem. Zarówno grająca u siebie Arka, jak i Wisła bardzo potrzebowały kompletu punków. Gospodarze walczą o bezpośredni awans, natomiast goście na razie myślą o spokojnym zadomowieniu się w strefie barażowej.
Od samego początku intensywność meczu była bardzo wysoka. Już w ósmej minucie wynik spotkania otworzył Szymon Sobczak, który dał ekipie z Gdyni prowadzenie. Wychowanek krakowskiej Wisły wykorzystał zgranie głową autorstwa Michała Marcjanika po rzucie rożnym, umiejętnie wypracował sobie pozycję w polu karnym, po czym z bardzo bliskiej odległości pokonał bramkarza. Na kolejnego gola nie trzeba było czekać zbyt długo.
20 minut później do wyrównania doprowadził Angel Rodado, którego spokojnie można nazwać najlepszym piłkarzem i największą gwiazdą zaplecza ekstraklasy. Hiszpan z rywalem na plecach przyjął piłkę. W jednej chwili zagarnął ją w ten sposób, że był już gotowy do uderzenia. 27-latek posłał pozornie lekki, ale bardzo precyzyjny strzał z ponad dwudziestu metrów. Golkiper gospodarzy był bliski obrony, jednak ostatecznie piłka wylądowała w siatce. Trzeba przyznać, że cała akcja wyglądała naprawdę efektownie. Był to już 17. gol Rodado w tym sezonie I ligi.
Pierwsza połowa obfitowała w mnóstwo świetnych i emocjonujących momentów. Statystyki przemawiały za zespołem Mariusza Jopa, który przeważał na terenie rywala. Niestety znów nie obyło się bez kontrowersji dotyczących decyzji sędziego. W pewnym momencie Tornike Gaprindashvili z Arki Gdynia we własnym polu karnym dosłownie wyciągnął łokieć, aby wybić futbolówkę i nie dopuścić do przejęcia jej przez Bartosza Jarocha. Wszystkiemu przyglądał się arbiter - Paweł Raczkowski - będący zaledwie kilka metrów od obu zawodników. Czy podyktował rzut karny? Nic bardziej mylnego. Zignorował sytuację, która wydawała się oczywista. Trudno uwierzyć, że zagranie piłkarza gospodarzy było zgodne z przepisami.
Na przerwę oba zespoły schodziły przy wyniku 1:1. Tuż po wznowieniu gry komentujący piątkowe spotkanie Marcin Feddek nawiązał do szokującej decyzji sędziego. - Piszą do mnie koledzy sędziowie, że to jest stuprocentowy rzut karny - mówił dziennikarz TVP Sport. W 53. minucie Arka znów objęła prowadzenie. Tym razem do siatki trafił Oleksandr Azatsky. Ukrainiec wykorzystał ogromne zamieszanie przy bramce gości po rzucie rożnym. Tym razem swojej drużynie nie pomógł Patryk Letkiewicz. 19-letni golkiper w gąszczu piłkarzy obu zespół nie utrzymał w rękach piłki, która zaraz potem znalazła się w bramce.
Czysto piłkarsko goście wciąż byli lepszą drużyną. Ekipa Dawida Szwargi od 60 minuty cofnęła się niemal we własną szesnastkę, podczas gdy Wisła coraz mocniej zaciskała sznur. Kolejny gol na wagę wyrównania wisiał w powietrzu. Krakowianie dryblowali, dośrodkowywali, strzelali. W niektórych momentach wydawało się, że piłka po prostu musi przekroczyć linię bramkową. I w końcu tak się stało! W piątej minucie doliczonego czasu gry do siatki po kapitalnym woleju trafił Frederico Duarte. Goście eksplodowali z radości. Z perspektywy całego meczu bramka wyrównująca jak najbardziej im się należała. Po remisie 2:2 Arka Gdynia pozostała na drugim miejscu w tabeli (45 pkt), natomiast Wisła Kraków pozostała na szóstej pozycji (34 pkt).
Zobacz też: Podolski wskazał najlepszego, z jakim grał. Nie miał wątpliwości
Bramki: 8' Szymon Sobczak, 28' Angel Rodado, 53' Oleksandr Azatsky, 95+5' Frederico Duarte