Wisła Kraków walczy o powrót do ekstraklasy. Po rundzie jesiennej pierwszoligowiec zajmuje 7. miejsce w tabeli i traci dwa punkty do miejsca barażowego. Awans na wyższy poziom rozgrywkowy wiązałby się z dużym zastrzykiem finansowym. Ze sprzedaży samych praw telewizyjnych kluby ekstraklasy otrzymują kilkanaście milionów złotych.
Z opublikowanego przez Wisłę sprawozdania finansowego wynika, że realny dług klubu wynosi 61,8 milionów złotych. Ta kwota zaniepokoiła niektórych kibiców. Zwracano uwagę, że zadłużenie jest większe niż w przeszłości, za rządów Marzeny Sarapaty, gdy klub znalazł się na skraju upadku. Prezes Wisły Jarosław Królewski postanowił odnieść się do niektórych zarzutów w rozmowie z WP Sportowe Fakty.
- Przeczytałem ostatnio na portalu X, że w pół roku zwiększyłem zadłużenie klubu o 18 milionów złotych. Choćbym się bardzo starał, to by było niemożliwe. W półtora roku - to by się zgadzało. Tymczasem ta błędna informacja jest powielana. A jak to skomentuję, to zaraz będzie afera, że się do takich rzeczy odnoszę - powiedział.
- Uśredniając, jesteśmy na ten moment poniżej jednej pensji zaległości, jeśli chodzi o piłkarzy. Choć zależy to indywidualnie od zawodnika. Uważam, że jest całkiem nieźle. Staramy się rozmawiać o tym z zawodnikami, być z nimi w kontakcie - uspokaja.
A co z zarzutem, że obecnie długi są większe niż w przeszłości, za rządów Marzeny Sarapaty? - Struktura długu za pani Sarapaty była zupełnie inna, niż obecnie. Wiadomo, dlaczego pieniądze często w klubach przekazuje się w formie pożyczek. Tak jest łatwiej, bardziej elastycznie. To jest więc zupełnie inna struktura zadłużenia. Poza tym, zaufanie do klubu jest obecnie inne, niż w tamtych czasach, generujemy teraz też więcej przychodu, prawie dwa razy tyle. Ponadto trzeba też spojrzeć na inflację - tłumaczy Królewski. - Porównywanie tych kwot pokazuje, że komuś bardzo zależy, by przekonywać, jak w Wiśle jest źle - uważa.
Na sam koniec odniósł się do twierdzeń, że brak awansu do ekstraklasy byłby dla Wisły katastrofą. - Ja już tak od czterech czy pięciu lat słyszę, że nie przeżyjemy kolejnego roku. Cały czas udaje się nam wymyślać różne rozwiązania i wzmacniać się sponsorsko na różnych poziomach. Myślę, że nie będzie aż tak źle i że sobie poradzimy - stwierdził.
Wisła Kraków wróci do gry w połowie lutego. Jej pierwszym rywalem na wiosnę będzie Znicz Pruszków - obecnie 11. drużyna I ligi.