Wisła Kraków jeszcze kilka tygodni temu zajmowała nawet miejsce spadkowe w tabeli Betclic 1.Ligi. Wiślacy co prawda mieli kilka meczów zaległych, ale i tak punktowali bardzo słabo. Wydaje się jednak, że w końcu znaleźli formę, bo pod wodzą Mariusza Jopa "Biała Gwiazda" doścignęła czołówkę. Przed meczem ze Stalą Rzeszów zajmowali miejsce barażowe, a ich bilans odkąd zespół prowadzi Jop to osiem meczów, sześć zwycięstw, jeden remis i jedna porażka plus wygrana w 1/16 finału Pucharu Polski.
Mecz rozpoczął się od minuty ciszy ku pamięci zmarłych w ostatnim czasie zasłużonych wiślaków - Andrzeja Sykty i Artura Sarnata. Od początku spotkania do ataku ruszyła Wisła. Nie stworzyła sobie jednak żadnej akcji, a po 10 minutach zaczęła się ogryzać Stal. Pierwsze dwa strzały były niecelne, ale za trzecim razem goście zaskoczyli wiślaków! Po przechwycie na połowie gospodarzy Stal wyprowadziła szybki atak, który zakończył się strzałem głową Łyczki praktycznie do pustej bramki! To była 14. minuta meczu.
Wiślacy nadal dominowali na boisku, ale nadal nic z tego nie wynikało. Stal świetnie się broniła i jedynie, do czego mógł się przyczepić trener Marek Zub, to fakt, że jego zawodnikom nie wychodziło wychodzenie z kontratakiem.
Tak było do około 30. minuty. Wtedy wiślacy mieli pierwszą dobrą szansę, kiedy po rożnym w dobrej sytuacji znalazł się Kutwa, ale chybił. Jednak trzy minuty później Zwoliński tylko sobie znanym sposobem opanował piłkę w polu karnym, odwrócił się i pokonał bramkarza, którego zdradził fakt, że był na wykroku. Po pierwszej połowie był remis 1:1.
Druga połowa miała podobny przebieg - pozorna dominacja Wisły i sporadyczne kontry Stali. Dopiero W 63. minucie zakotłowało się pod bramką gości, ale po strzałach Rodado i Zwolińskiego piłka nie znalazła drogi do siatki. Frustracja kibiców mogła narastać, bo na boisku, przy minusowej temperaturze działo się bardzo mało. Dopiero w 80. minucie w polu karnym najpierw głową, a potem nogą uderzał Alan Uryga, ale sytuację uratował stojący na linii końcowej obrońca Stali i bramkarz Bąkowski.
W 90. minucie blisko po rożnym była Stal, ale strzał okazał się niecelny. W 92. minucie Wisła miała piłkę meczową, ale piłka po strzale z pola karnego trafiła w słupek. To była ostatnia szansa w tym meczu. Wiślacy drugi raz z rzędu zawiodła u siebie.