Obecny sezon I ligi zaczął się dla Wisły Kraków fatalnie. Drużyna Kazimierza Moskala wygrała tylko jeden z siedmiu meczów i zajmuje miejsce w strefie spadkowej. Pierwsze i - jak na razie - jedyne zwycięstwo w lidze Wisła odniosła 12 sierpnia z Ruchem Chorzów (3:1).
Od tamtej pory krakowianie zremisowali z Arką Gdynia (2:2) i Kotwicą Kołobrzeg (1:1) oraz przegrali z Wartą Poznań (0:1) i ŁKS-em Łódź (1:3). Mimo że Wisła ma ligowe zaległości, a jej niedzielne spotkanie z Chrobrym Głogów zostało przełożone, to do strefy barażowej traci już 11 punktów.
Atmosfera w klubie jest coraz gęstsza. Wisła na razie punktuje tak źle, że trudno sobie wyobrazić, by tym razem udało się jej spełnić cel na sezon, jakim pozostaje powrót do ekstraklasy. Po wspomnianej porażce z Wartą wściekłość okazali kibice, których wysłuchiwał właściciel Wisły, Jarosław Królewski.
"Każde nawet negatywne emocje, nie zamieniłbym na nic innego. Autentyczność jest ważniejsza niż wszystko inne. (...) To moja odpowiedzialność. Proszę wszelką złość skupić na mnie. Darzę ten klub wielkim uczuciem i zawsze tak będzie. Każdy feedback jest motywacją dla mnie. Jestem przekonany, że ten sezon da nam wiele radości" - pisał Królewski na serwisie X.
Sytuacją Wisły zmartwiony jest jej były napastnik, Tomasz Frankowski. "Kiedy latem 2022 spadek Wisły Kraków z PKO BP Ekstraklasy stał się faktem, przypuszczałem, że błyskawicznie nastąpi jej powrót na nasze salony. Nic z tych rzeczy. Minęły dwa lata, a bliska memu sercu Biała Gwiazda przeżywa potężny kryzys. Tabela bezlitośnie wskazuje, że na dziś Wiśle bliżej do spadku, niż do barażów, o bezpośrednim awansie nie wspominając" - napisał były reprezentant Polski na portalu przegladsportowy.onet.pl.
"Dawno temu, jedna, dwie porażki z rzędu były sensacjami odnotowanymi na gazetowych czołówkach. Tamta Wisła miała kłopoty w rozgrywkach pucharowych, a nie w skali krajowych rozgrywek. Owszem, wpadki przydarzały się, lecz nie były to serie dotkliwych porażek. Dzisiejsza Wisła od momentu spadku wydaje się w nieustającym kryzysie. Z przebłyskami, od czasu do czasu lepszym, efektownym meczem, lecz to są rodzynki w kiepskim serniku" - dodał.
"Dziś w Wiśle nie ma triumfów ani pięknych, ani wysokich. Oby Kazek Moskal dobrymi wynikami ugasił ten pożar. O Wiśle mówi się wiele, budzi emocje, zainteresowanie mediów, ma znacznie większe możliwości od szeregu klubów, z którymi rywalizuje w lidze, gromadzi wielu kibiców, siedzibą klubu jest piękne miasto. Tyle że brakuje szczegółu – punktów. Na dziś Wisłę stać na zrywy, a to jednak dla klubu z taką przeszłością zdecydowanie za mało" - podsumował Frankowski.
Kolejne spotkanie Wisła rozegra w piątek, kiedy podejmie Odrę Opole. Początek meczu o 20:30.