Do tej pory 25. kolejka I ligi była bardzo ciekawa. Arka Gdynia wygrała na wyjeździe z Miedzią Legnica 1:0, dzięki czemu drużyna z Trójmiasta - przynajmniej na chwilę - wróciła na fotel lidera. Działo się też w Głogowie, gdzie Chrobry niespodziewanie pokonał Wisłę Kraków 3:2, czym skomplikował plany gości dotyczące awansu.
Na początek dnia z I ligą kibice otrzymali spotkanie Zniczu Pruszków z Polonią Warszawa. W meczu nie działo się zbyt dużo - po przerwie Polonia była blisko strzelenia gola, ale strzał Xabiego odbił się od słupka - i ostatecznie to starcie skończyło się bezbramkowym remisem. Czwartym z rzędu dla gości, którym marzy się utrzymanie w I lidze. Po tym meczu do 16. w tabeli Resovii, Polonia traci dwa punkty.
Za to aż cztery gole padły w meczu Zagłębia Sosnowiec z GKS-em Katowice. Wszystkie bramki strzelili katowiczanie, którzy pierwsze trafienie zanotowali już w 14. minucie. Furorę w internecie zrobiła oprawa kibiców gości odwołująca się do prima aprilis. Fani GKS-u zażartowali, że "Zagłębie nigdy nie spadnie". Ich poczucie humoru najwyraźniej docenił szkoleniowiec gospodarzy Aleksandr Chackiewicz, bo postanowił ich przebić. Na pomeczowej konferencji prasowej przyznał, że taktykę na mecz ustalili piłkarze i on nie wie, jaki był plan na to spotkanie, bo przebywał wtedy za zamkniętymi drzwiami. Kibicom Zagłębia Sosnowiec wcale nie jest do śmiechu - ich drużyna zmierza do II ligi. Obecnie ma 13 punktów i zajmuje ostatnie miejsce w pierwszoligowej tabeli.
Najciekawiej zapowiadało się popołudniowe starcie Motoru Lublin z GKS-em Tychy. Oba zespoły liczą na wywalczenie awansu do ekstraklasy. W pierwszej połowie przewagę mieli gospodarze, którzy rozgrywali pierwsze spotkanie bez dotychczasowego trenera - Goncalo Feio - i udokumentowali ją bramką w 32. minucie. Motor skutecznie rozegrał rzut wolny, po którym gola głową strzelił Sebastian Rudol.
Po przerwie tyszanom udało się odpowiedzieć. W 56. minucie przerzut ze środka pola w pole karne przedłużył głową Bartosz Śpiączka. Piłka trafiła pod nogę Mateusza Radeckiego, który doprowadził do wyrównania strzałem przy lewym słupku.
W samej końcówce spotkania Motor Lublin mógł jeszcze wyjść na prowadzenie, ale GKS Tychy został uratowany przez bramkarza Macieja Kikolskiego. Mecz skończył się remisem 1:1, z którego najwięcej radości jest w Trójmieście. Po zakończeniu tej kolejki Lechia Gdańsk może mieć nawet osiem punktów przewagi nad trzecim w tabeli GKS-em Katowice - musi jedynie pokonać we wtorek Odrę Opole. Obecnie liderem jest jednak Arka Gdynia, która ma sześć punktów więcej od katowiczan.
Ścisk w czołówce jest bardzo duży. Różnica między trzecim GKS-em Katowice (42 punkty) a siódmym Górnikiem Łęczna wynosi zaledwie trzy punkty. A przecież w walkę o awans dalej mogą włączyć się drużyny Wisły Płock (8. miejsce, 38 punktów i mecz ze Stalą Rzeszów we wtorek), Miedzi Legnica (9. miejsce i 36 punktów) czy nawet Odry Opole, która pokonując Lechię, zrówna się punktami z Górnikiem Łęczna.
Raczej nikt nie spodziewa już się utrzymania po ostatnim w tabeli Zagłębiu Sosnowiec. Źle wygląda też sytuacja Podbeskidzia Bielsko-Biała, które ostatnio pokonało Termalicę (2:1) - do Resovii wciąż traci aż cztery punkty. Polonia Warszawa też nie ma szans na pozostanie w I lidze, jeżeli nie zacznie w końcu wygrywać - na ligowe zwycięstwo podopieczni Rafała Smalca czekają od 27 października.