Coraz więcej w ostatnich dniach rozmawia się o Wiśle Kraków. Nie dość, że drużyna ma bardzo duże problemy finansowe, przez które m.in. zalega jednej ze szkół kilkadziesiąt tys. złotych, to w piątek obszernie opisaliśmy niejasną sytuację jej kibiców, którzy nie mogą pojawiać się na stadionach gości.
Dodatkowo właśnie powrócił temat jej piłkarza Joana Romana, o którym krąży wiele historii, a niektóre wywołują spore zaskoczenie. - Gość siedział sobie normalnie w szatni i był Joanem Romanem, a nagle przychodzi z dnia na dzień i mówi, że on jest Goku. Idzie do urzędu zmienić imię, bo on lubi Dragon Balla i będzie Goku - zdradził we wrześniu piłkarz Wisły Płock Marcin Biernat, który miał okazję dzielić szatnię z Hiszpanem w sezonie 2020/21. Na jego słowa wymownie zareagował urażony 30-latek. "Dość smutny i rozczarowujący obraz" - napisał.
Pół roku później o jego przypadku rozpisał się hiszpański dziennik "Mundo Deportivo". "Roman to były zawodnik FC Barcelony, który w 2020 roku zainspirowany postacią anime zdecydował się zmienić imię" - brzmi wstęp do artykułu.
"Jestem wdzięczny Joanowi za wszystko, czego doświadczyłem. Za wszystkie rzeczy i lekcje, jakie mi pozostawił. Ale teraz jestem Goku" - przekazał cztery lata temu we wpisie na Instagramie. "Wybrałem to imię, ponieważ czuję się utożsamiony z wartościami, które reprezentuje: wytrwałością, empatią oraz pozytywnym nastawieniem. Proszę tylko o szacunek, jaki wiele osób mi już okazuje" - zaznaczył wówczas z dopisanym hasztagiem #GokuReborn.
Dziennik określił go mianem piłkarza mistycznego oraz bardzo uduchowionego, który chciał zerwać ze złą energią i spojrzeć z pozytywnym nastawieniem w przyszłość. I wszystko wskazuje na to, że udało mu się tego dokonać, ponieważ podczas obecnego sezonu spisuje się bardzo dobrze, ponieważ strzelił już dla Wisły Kraków 10 goli w rozgrywkach I ligi i zajmuje czwarte miejsce w klasyfikacji strzelców.
Goku rozpoczynał karierę w młodzieżowych zespołach Espanyolu, z którego w 2009 roku przeniósł się do Manchesteru City. Trzy lata później trafił za to za milion euro do rezerw FC Barcelony, gdzie "wyrobił sobie markę", po czym odszedł do Villarrealu. Rozegrał jednak tylko trzy spotkania w La Liga i wrócił do stolicy Katalonii. Następnie reprezentował barwy portugalskich klubów: Sportingu Braga oraz Nacionalu. Zanim przybył do Polski miał jeszcze krótkie epizody w cypryjskim AEL Limassol i greckim Panetolikosie.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!