W niedzielę zostały rozegrane trzy spotkania 14. kolejki I ligi. Bardzo interesująco zapowiadało się starcie GKS-u Tychy z Lechią Gdańsk, a o zbliżenie się do czołówki walczył również Motor Lublin, który rywalizował z Wisłą Płock.
Kibice, którzy pojawili się na meczu w Lublinie, na pierwszego gola czekali zaledwie 90 sekund. Krystian Palacz zagrał długą podanie w pole karne do Piotra Ceglarza, który raczej chciał dośrodkowywać z pierwszej piłki, ale wyszedł z tego "centrostrzał" z bardzo trudnej pozycji. Trafił idealnie, futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do bramki.
Kwadrans później znów był remis. Po strzale Łukasza Sekulskiego jeden z graczy Motoru zagrał ręką we własnym polu karnym. W efekcie został podyktowany rzut karny dla płocczan, który bardzo pewnie wykorzystał właśnie Sekulski. Wynik 1:1 utrzymał się do przerwy, na którą lublinianie schodzili w osłabieniu - w doliczonym czasie gry drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Sebastian Rudol. W związku z tym Goncalo Feio dokonał zmiany, w miejsce Michała Żebrakowskiego pojawił się Przemysław Szarek.
To właśnie Szarek w drugiej połowie przeprowadził kapitalną akcję. Po tym, jak zaliczył odbiór pod własnym pole karnym, ruszył w kierunku bramki Wisły. Chwilę później dostał bardzo dobre podanie od Ceglarza, zmylił rywala i strzelił gola na 2:1 dla Motoru.
Wisła nadal atakowała i w 90. minucie wyrównała. Ponownie mieliśmy do czynienia z "centrostrzałem", Krzysztof Janus zagrał w pole karne, jednak w taki sposób, że zaskoczył Łukasza Budziłka, który przepuścił piłkę przy bliższym słupku. Miał do siebie o to wielkie pretensje, z emocji aż kopnął w słupek. Wynik 2:2 utrzymał się do końca, co oznacza, że Motor stracił szansę na doskoczenie do czołówki i jest na siódmym miejscu.
GKS Tychy przystępował do meczu z Lechią jako wyżej notowany zespół, był też niepokonany na własnym stadionie. Jednak od 24. minuty przegrywał po efektownym golu Maksyma Chlania. Kilka minut po przerwie wyrównał Bartosz Śpiączka, lecz potem kolejne bramki dla gości zdobyli Rifet Kapić oraz Tomas Bobcek. W doliczonym czasie gry czerwoną kartkę dostał jeszcze Nemanja Nedić z GKS-u. Lechia zwyciężyła 3:1 i awansowała na trzecie miejsce w tabeli, do drugiej Arki traci punkt, a do liderującej Odry Opole dwa punkty.
W ostatnim niedzielnym spotkaniu Stal Rzeszów rywalizowała z GKS-em Katowice. Po 55 minutach goście prowadzili 2:0 po trafieniach Dawida Brzozowskiego i Sebastiana Bergiera (25. minuta). Jednak większość drugiej połowy grali w osłabieniu po czerwonej kartce dla Mateusza Marca. Gospodarze to wykorzystali i dzięki dwóm bramkom Adlera Da Silvy (75. oraz 87. minuta) zremisowali 2:2.
W poniedziałek 6 listopada zostanie rozegrane jeszcze jedno spotkanie I ligi. W nim Chrobry Głogów podejmie Znicz Pruszków.