Najważniejszą informacją raportu "Finansowa pierwsza liga", przygotowanego przez firmę audytorsko-doradczą Grant Thornton jest kolejny rekord. Przychody finansowe całej ligi wciąż rosną i to całkiem nieźle. Rok do roku o 20 proc. w perspektywie 5 lat o ponad 100 proc. W sezonie 2022/23 pierwszoligowcy zanotowali 194 mln złotych wpływów. Dla porównania kasy drużyn z ekstraklasy zostały w tym czasie zasilone o 921 milionów.
Liderem finansowego zestawienia w 1. lidze, co nie jest raczej niespodzianką, została Wisła Kraków, która zanotowała wpływy na poziomie 36 mln złotych. Mowa tu o sumie wszelkich przychodów liczonych z transferami. To bardzo dobry wynik i liczba, która pozycjonowałaby Białą Gwiazdę w okolicach 11. miejsca jeśli chodzi o Ekstraklasę, gdzie przecież nieporównywalnie wyższe są choćby wpływy z praw telewizyjnych.
Wisła zdystansowała konkurencję, bo druga w zestawieniu Stal Rzeszów zanotowała w tym czasie wpływy na poziomie 19,4 miliona. To o ponad 16 mln mniej, ale przypomnijmy, że Stal była beniaminkiem ligi, więc jest pewnego rodzaju pozytywnym zaskoczeniem raportu. Zresztą Stal znalazła się na jego czołowych miejscach w kilku innych kategoriach. Trzecie miejsce podium w ogólnym zestawieniu przypadło Podbeskidziu Bielsko-Biała (14 mln). Kolejne miejsca z wpływami przekraczającymi 13 mln zajęły: Ruch Chorzów, Arka Gdynia, ŁKS, Górnik Łęczna.
Wisła Kraków znalazła się na czele pięciu kategorii raportu: transferów, wynagrodzeń, kosztu jednego zdobytego punktu, frekwencji, przychodów z dnia meczowego. Jeśli chodzi o transfery, to krakowianie uzyskali za nie ponad 3,5 mln złotych. Co ciekawe te 3,5 mln było to więcej niż stanowił całościowy wpływ do kasy Sandecji Nowy Sącz, z wszelkiej działalności. Wynik Wisły w tym obszarze to jedna trzecia tego co z transferów wypracowała cała liga. W poprzednim sezonie wszystkie kluby 1. ligi sprzedały zawodników za 9,5 mln zł. Z jednej strony to niewiele, z drugiej jest to najwyższy wynik od 2017 roku, czyli momentu, w którym ten czynnik był zawierany w raportach.
Wisła Kraków wydała też najwięcej na wynagrodzenia - 17 mln złotych. To 2 razy więcej niż Ruch Chorzów (8,6 mln) czy ŁKS, Arka Gdynia i Podbeskidzie (każdy ok. 8 mln). Warto jednak zauważyć, że "Biała Gwiazda" miała przy tym jeden z niższych wskaźników wynagrodzeń w stosunku do przychodów, na poziomie 47 procent. Pod tym względem prym wiodła Stal Rzeszów, gdzie tylko 20 proc. wpływów szło na wynagrodzenia. Górna granica zalecana w tym obszarze przez UEFA wynosi 70 procent.
Warto zauważyć, że Stal przy jednych z najniższych kosztów wynagrodzeń w lidze (3,8 mln) wydała najmniej na punkt wywalczony w 1. lidze. Niezły wynik sportowy (6. miejsce) sprawił, że koszt jednego punktu wyniósł w Rzeszowie 70 tys. złotych. Dla Wisły Kraków rachunek za punkt był najwyższy w lidze, wyniósł 280 tys. złotych. Co ciekawe w czołówce tej kategorii, a dokładnie w pierwszej siódemce najwięcej wydających na punkt nie ma żadnego zespołu, któremu udało się awansować do ekstraklasy. Ruch Chorzów jest ósmy, Puszcza jedenasta, a ŁKS trzynasty. W przypadku tych drużyn to były zatem bardzo ekonomiczne awanse.
Wisła Kraków w 1.lidze mogła się też pochwalić najwyższą frekwencją (12,5 tys. osób na meczu). Drugi w zestawieniu ŁKS (9 tys.) i trzeci Ruch Chorzów (8,6 tys.) miały za to lepsze wypełnienie ich mniejszych stadionów. Podobna była też kolejność z wpływów z przychodów z dnia meczowego, w którym też triumfowała Wisła.
Kolejny raport finansowy 1. ligi jeszcze raz potwierdził, że dla klubów 1. ligi najważniejszym źródłem przychodów byli sponsorzy. Przychody komercyjne, w tym ostatnim sezonie wyniosły 131 mln zł, czyli stanowiły ponad 67 proc. wpływów ogółem. Zintegrowane prawa mediowe i marketingowe (licencja telewizyjna i umowa ze sponsorem głównym) były drugą gałęzią wpływów i wygenerowały w ostatnim sezonie 17,6 proc. wpływów, czyli 34 mln. Kluby walczą nie tylko o jakość i wartość umów ze sponsorami, ale także o liczbę partnerstw. Rekordzistką na tym polu okazała się Chojniczanka Chojnice, która w minionym sezonie zaprezentowała 130 partnerów. Mocno odjechała konkurencji. Kolejna w ilościowym zestawieniu była Wisła Kraków (93 partnerów), a potem Skra Częstochowa (71). To, że Chojniczanka miała tylu partnerów, nie oznacza, że klub ten pozyskał najwięcej środków finansowych z tego tytułu. Jednak to sprawiło, że przychody komercyjne, czyli właśnie od sponsorów stanowiły aż 74 proc. klubowego budżetu.
Na konferencji zaprezentowano też ciekawe dane dotyczące oglądalności telewizyjnych spotkań 1. ligi. Przypomnijmy, że te rozgrywki od 2015 roku pokazuje Polsat Sport, który w tym czasie, również w swej usłudze Polsat Box Go (wcześniej Ipla) pokazał ponad 1500 meczów. W ostatnim sezonie zgodnie z przewidywaniami, sporym zainteresowaniem cieszyły się mecze klubów z dużych miast, w tym ich mecze wyjazdowe (Wisła, Ruch Chorzów), ale kibiców interesowały też kluczowe rozstrzygnięcia pierwszoligowej rywalizacji. To dlatego najchętniej oglądaną pozycją telewizyjną był finał baraży o wejście do ekstraklasy między Termaliką Bruk Bet Nieciecza a Puszczą Niepołomice. Mecz oglądało średnio 236 tysięcy widzów. Wysoko w zestawieniu był też jeden z innych baraży (Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Stal Rzeszów 153 tys.) oraz ostatnia kolejka ligowa przeprowadzona w formie multiligi (160 tys.). Polsat Sport w tym sezonie również zamierza przyjąć taką formę relacji w kluczowym dla ligi momencie.
Najbliższe miesiące będą też ważne dla pierwszej ligi, jeżeli chodzi o nową umowę ze sponsorem tytularnym. Z dotychczasowego kontraktu zadowolona jest Fortuna, jej prezes Konrad Komarczuk zdradził, że pierwszoligowe polskie rozgrywki są siódmymi najchętniej obstawianymi na portalu zawodami i znajdują się tylko niewiele dalej za Ekstraklasą. Negocjacje nad nową umową ze sponsorem będą też istotne dla kilku elementów przyszłorocznego finansowego raportu.