Goncalo Feio trenerem Motoru Lublin jest od września 2022 r. Portugalczyk przejął drużynę na ostatnim miejscu w tabeli II ligi i zrobił z nią wynik rewelacyjny. Feio najpierw awansował do baraży, a potem przez nie do I ligi.
Chociaż portugalski trener miał doskonałe wyniki, to atmosfera wokół niego była bardzo gorąca. Wszystko zaczęło się na początku marca po domowym meczu Motoru z GKS Jastrzębie (2:1). To wtedy zaczął się konflikt Feio z byłym już prezesem klubu Pawłem Tomczykiem oraz byłą rzeczniczką prasową - Pauliną Maciążek.
Po spotkaniu między Feio i Tomczykiem doszło do starcia, które były prezes Motoru zakończył w szpitalu i ze szwami na łuku brwiowym. Wszystko przez Feio, który, jak sam przyznał, rzucił w kierunku Tomczyka podkładką na dokumenty. Ta trafiła byłego prezesa w oko.
Feio miał też zwyzywać Maciążek, która w tamtej sytuacji stanęła po stronie Tomczyka. Pod koniec marca komisja dyscyplinarna PZPN uznała winę Feio i ukarała go roczną dyskwalifikacją w zawieszeniu na dwa lata, nałożyła na niego karę finansową w wysokości 30 tys. złotych oraz nakazała przeprosić na piśmie Tomczyka i Maciążek.
- Zajście z byłym prezesem Motoru to efekt tego, co działo się między nami przez długi czas. W klubie, który ma słabe struktury, robiły się dwie frakcje. Jedna z nich ewidentnie była przeciwko pierwszemu trenerowi. Po meczu zdarzyła się akcja, na którą część ludzi w klubie czekała. Bo to mogło się zdarzyć mecz wcześniej - mówił Feio w rozmowie z Canal+Sport.
Był to jednak tylko początek problemów z Portugalczykiem w roli głównej. Z końcem czerwca skończył się jego kontrakt z Motorem, który pierwotnie nie został przedłużony. Ostatecznie, po niemałym zamieszaniu, Feio podpisał nową umowę, a wszystko tłumaczył nieporozumieniem z władzami Motoru.
Kilkanaście dni później doszło do kolejnej konfrontacji w drużynie. Tym razem Portugalczyka oskarżył kierownik zespołu - Dariusz Baryła - a wstawił się za nim jeden z asystentów Feio. W efekcie obaj nie pojechali z pierwszą drużyną na letni obóz, a o sprawie informował Dominik Wardzichowski ze Sport.pl.
Kontrowersje wokół siebie Portugalczyk wyciszał bardzo dobrymi wynikami. Po awansie do I ligi Motor nie przestał wygrywać. Wręcz przeciwnie, drużyna Feio zachwycała i na zapleczu ekstraklasy, gdzie wygrywała mecz za meczem. Nic więc dziwnego, że trener miał za sobą nie tylko właściciela klubu, ale też kibiców i piłkarzy.
Jak poinformowała lubelska "Gazeta Wyborcza" jednak i to zaczęło się zmieniać. Wszystko przez słabsze wyniki Motoru w ostatnim miesiącu. Od 17 września do 8 października lublinianie przegrali aż pięć meczów z rzędu: cztery w lidze i jeden w Pucharze Polski.
Z rozgrywek pucharowych Motor wyeliminowała Puszcza Niepołomice (0:1). W lidze Motor przegrał kolejno z GKS Tychy (0:2), Wisłą Kraków (1:4), Arką Gdynia (0:2) i Miedzią Legnica (1:3), przez co spadł z drugiego na siódme miejsce w tabeli.
Szczególnie istotna i dotkliwa okazała się porażka z Wisłą. Po niej Feio zdecydował o przesunięciu do rezerw dwóch zawodników: Sebastiana Rudola oraz Bartosza Zbiciaka. - To moja decyzja, postanowiłem nie wybaczyć pewnych błędów, bo to nas za dużo kosztuje - argumntował Feio.
I tu, jak poinformowała lubelska "Wyborcza", zaczęły się kolejne problemy w Motorze. O ile Zbiciak nie był zawodnikiem pierwszego składu, o tyle odsunięcie od zespołu doświadczonego Rudola okazało się strzałem w kolano. Zwłaszcza przez sposób, w jaki miał zrobić to Feio.
"Feio po przegranym meczu z Wisłą Kraków winą za porażkę publicznie obarczył właśnie Rudola. Był nieprzyjemny, krzyczał, tracił nad sobą kontrolę, a szatnia, która dotąd zawsze trzymała stronę trenera, opowiedziała się przeciwko niemu. Nie pozwoliła publicznie lżyć kolegi, doświadczonego piłkarza. Zresztą piłkarze dali temu wyraz, traktując po tym incydencie trenera z dużym dystansem" - czytamy w artykule.
I dalej: "W drużynie zrobiło się nieprzyjemnie i bardzo nerwowo. Piłkarze zdali sobie sprawę, że dziś Rudol, jutro każdy inny z nich. W efekcie wewnątrz drużyny padły mocne słowa, że tak dalej być nie może. Potem piłkarze dali Feio do zrozumienia, by z sankcji wobec Rudola się wycofał, bo oni w takiej atmosferze trenować i grać nie chcą. Zapachniało buntem i strajkiem".
28-letni Rudol, który w przeszłości grał w Pogoni Szczecin, Widzewie Łódź i rumuńskiej ekstraklasie, nie znalazł się w kadrze na mecz z Arką i w ten sam weekend zagrał mecz w czwartoligowych rezerwach Motoru przeciwko KS Drzewce (2:2). Co ciekawe, Rudol wrócił do drużyny Feio już tydzień później, rozgrywając 45 minut w meczu z Miedzią. W piątek 28-latek zagrał całe spotkanie przeciwko Chrobremu.
Według "Wyborczej" stało się tak, bo Feio wycofał się z decyzji o odsunięciu Rudola. - Dotąd zawsze zawodnicy trzymali stronę Feio. (...) Od sprawy Rudola drużyna i trener już nie są jednością, co źle służy dalszej współpracy - powiedział dziennikarzowi anonimowy informator.
- Obaj zawodnicy zostali przywróceni do pierwszej drużyny moją i tylko moją decyzją, ze względów sportowych i tylko sportowych. Zresztą do tego się odnosiłem również na konferencjach prasowych. Żadnego buntu ani zapowiedzi buntu nie było. Szuka pan sensacji tam, gdzie jej nie ma - mówił Feio.
Po 12 kolejkach I ligi Motor zajmuje 7. miejsce w tabeli. Drużyna Feio ma 19 punktów i traci tylko trzy punkty do wicelidera - Miedzi Legnica - oraz osiem punktów do prowadzącej w lidze Odry Opole. To właśnie z nią Motor zagra w najbliższej kolejce. Początek meczu w Lublinie w niedzielę o 12:40.