W ostatnim czasie o Motorze Lublin jest głośno, ale nie tylko przez dobre wyniki beniaminka pierwszej ligi. W mediach wielokrotnie pojawiły się informacje dotyczące zachowania trenera Goncalo Feio, który przez PZPN został zdyscyplinowany roczną dyskwalifikacją w zawieszeniu na dwa lata. Szkoleniowcowi nic nie dało odwołanie.
W najnowszej awanturze w Motorze trener Feio nie jest głównym bohaterem skandalu, choć jego zachowanie znów się przewija. Portal "Jawny Lublin" poinformował niedawno, że jeden z piłkarzy Motoru brał udział w stłuczce z autobusem.
- Jak relacjonuje świadek zdarzenia, z osobówki, która jego zdaniem wcześniej kręciła bączki, wyskoczył młody zawodnik. - Zaczął krzyczeć, a za chwilę dołączył do niego portugalski trener. Wrzeszczał, przeklinał, żeby wszyscy sp****lali - czytamy na stronie.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Do tego materiału odwołał się właściciel klubu Zbigniew Jakubas w trakcie konferencji prasowej Motoru. Biznesmen przyznał, że z częścią dziennikarzy klub ma problemy ze względu na ich nieobiektywność.
- Ostatni materiał, który się pojawił w lokalnym medium, że tak mogę to nazwać - chociaż medium bym tego nie nazwał - że jakoby nasz zawodnik, jadąc, spowodował kolizję, bo bączki kręcił. Redaktorowi chyba się udzielił bączek w spodniach, ponieważ żadnych bączków nie kręcił. Mamy to nagrane na kamerach - stwierdził Jakubas. Te słowa padają na prawie samym początku nagrania (od 1:45).
Mimo tych wszystkich problemów wizerunkowych Motor Lublin zanotował bardzo dobry początek sezonu. Podopieczni Goncalo Feio w pierwszoligowym debiucie wygrali 3:2 z Zagłębiem Sosnowiec. Zwycięską bramkę zdobyli tuż przed końcem spotkania, z rzutu karnego.