Znamy pierwszego beniaminka Ekstraklasy! Powrót po trzech latach. 19-latek bohaterem

ŁKS Łódź zapewnił sobie powrót po trzech latach do ekstraklasy! W piątkowym meczu 33. kolejki w Gdyni z Arką ŁKS uratował remis 1:1 po uderzeniu 19-letniego Mateusza Kowalczyka w samej końcówce. Ten punkt zagwarantował drużynie Kazimierza Moskala awans do najwyższej klasy rozgrywkowej.

Już w piątek mogliśmy poznać pierwszą drużynę, która awansuje z I ligi do ekstraklasy. Aby tak się stało, lider rozgrywek ŁKS Łódź musiał zdobyć chociażby punkt na trudnym terenie w Gdyni z walczącą o baraże Arką. Drużyna Kazimierza Moskala była o krok od powrotu do najwyższej klasy rozgrywkowej, ale ostatnio na wyjazdach radzła obie bardzo słabo. W ostatnich sześciu meczach na boiskach rywali nie wygrała, zdobywając w sumie 3 punkty i przegrywając m.in. z pewną spadku Sandecją Nowy Sącz. Arka z kolei nie mogła sobie pozwolić na stratę punktów, walcząc o szóste miejsce ze Stalą Rzeszów.

Zobacz wideo Imaz: Do Poznania po zwycięstwo!

ŁKS grał w Gdyni słabo, ale gol 19-latka zapewnił mu awans do ekstraklasy

Od pierwszych minut piątkowego meczu ŁKS tylko potwierdzał, że ostatnio zupełnie nie radzi sobie na wyjazdach. To Arka Gdynia od pierwszego gwizdka Karola Arysa dominowała na placu gry i przy bierności łodzian w defensywie stwarzała sobie kolejne dobre sytuacje bramkowe.

Już w siódmej minucie gry po akcji Mateusza Stępnia, doskonałą okazję miał niepilnowany w polu karnym Przemysław Stolc, ale z około 11 metrów uderzył obok bramki. 

Z kolei w 13. minucie Stolc zdołał się zrehabilitować za to pudło. Obrońca Arki po rzucie rożnym dobił obroniony płaski strzał Huberta Adamczyka i zapewnił swoje drużynie prowadzenie. 

Arka się nie zatrzymywała i chwilę później powinna była prowadzić już 2:0. W polu karnym Michał Mokrzycki sfaulował Kacpra Skórę, jednak sytuacji na powiększenie przewagi gospodarzy nie wykorzystał Hubert Adamczyk. Jego uderzenie z rzutu karnego obronił Aleksander Bobek, ale Adamczyk miał jeszcze świetną szansę na dobitkę, jednak koszmarnie spudłował.

Żeby tego było mało, 25-letni ofensywny pomocnik dosłownie dwie minuty później doznał poważnej kontuzji kolana, przez którą opuścił plac gry na noszach. 

W kolejnych minutach działo się niewiele. Mizerny strzał Pirulo pewnie obronił Daniel Kajzer, a próba z 16 metrów Karola Czubaka okazała się dość wyraźnie niecelna. W końcówce pierwszej części gry ŁKS nieco się przebudził, ale gości stać było w tym czasie jedynie na lekkie uderzenie z linii pola karnego Michała Trąbki, z którym Kajzer nie miał żadnych problemów. 

W drugiej połowie przez długi czas nie działo się absolutnie nic. Walczący o wyrównanie ŁKS w końcu zdołał przejąć inicjatywę na placu gry, ale był równie bezradny w konstruowaniu akcji ofensywnych jak w pierwszych 45 minutach. Przez długi czas jedyną groźniejszą akcją była szarża lewym skrzydłem rezerwowego Bartosza Szeligi, po której piłki przed bramką nie sięgnął Piotr Janczukowicz, a próba Kamila Dankowskiego zakończyła się czymś, co nawet trudno nazwać strzałem. 

Po drugiej stronie działo się równie niewiele, a na uwagę zasługuje jedynie przechwyt i uderzenie z dystansu Sebastiana Milewskiego, z który spokojnie poradził sobie Aleksander Bobek.

I tak to wszystko upływało do 84. minuty, gdy gola na wagę awansu do ekstraklasy dla gości strzelił 19-letni Mateusz Kowalczyk. Pomocnik ŁKS świetnie obrócił się z piłką 20 metrów od bramki przeciwnika, zwiódł Oleksandra Azackiego, a następnie płaskim strzałem zza pola karnego zaskoczył Daniela Kajzera.

Arka walczyła do końca o zwycięską bramkę, ale ŁKS dobrze się bronił i wynik w Gdyni już się nie zmienił. Arka Gdynia zremisowała z ŁKS-em Łódź 1:1, a to oznacza jedno - ŁKS po trzech latach przerwy wraca do ekstraklasy! W Łodzi dziś czas na świętowanie, ale od jutra już sporo ciężkiej pracy, bo taką grą na wyjazdach, jak w Gdyni czy Niepołomicach, drużyna Kazimierza Moskala zbyt wiele w najwyższej klasie rozgrywkowej nie zdziała.

Więcej o: