Sensacja w Sosnowcu. ŁKS pogrążony przez niechcianego piłkarza. "Co za bomba!" [WIDEO]

Zagłębie Sosnowiec sensacyjnie pokonało 1:0 ŁKS Łódź w 29. kolejce I ligi. Niezwykle efektownego gola na wagę triumfu zdobył Maksymilian Rozwandowicz. Piłkarz popisał się kapitalnym strzałem z rzutu wolnego i ostatecznie pogrążył swój były klub.

W 29. kolejce I ligi ŁKS Łódź grał na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec. Zdecydowanym faworytem tego spotkania byli goście, którzy przewodzą stawce i są bliscy awansu do ekstraklasy. Ich piątkowy rywal z kolei walczy z kolei o utrzymanie - 14. lokata. Mimo to piłkarze Marcina Malinowskiego sprawili sensację i odebrali trzy punkty liderowi tabeli. Porażkę ŁKS-u przypieczętował niechciany w łódzkich szeregach Maksymilian Rozwandowicz.

Zobacz wideo Legia Warszawa rozbije bank dla piłkarza?

Sensacja w Sosnowcu! Zagłębie pokonało ŁKS. Łodzian pogrążył ich były piłkarz

Mecz, ku zaskoczeniu kibiców, od samego początku był bardzo wyrównany. ŁKS stworzył kilka okazji strzeleckich, ale brakowało skuteczności, co już w 9. minucie znakomicie wykorzystali piłkarze Zagłębia. Po krótko rozegranym rzucie wolnym potężnym strzałem popisał się Maksymilian Rozwandowicz. Bramkarz łodzian ofiarnie rzucił się na murawę, chcąc uratować drużynę przed stratą gola, ale był całkowicie bezradny w tej sytuacji.

"Co za bomba! Rozwandowicz kopnął tyle, ile miał siły, a do tego jeszcze doszła precyzja. Bobek bez szans" - ekscytowali się komentatorzy Polsatu Sport. Sam zdobywca bramki nie cieszył się z trafienia przez szacunek dla ŁKS-u, w którym w przeszłości występował. Odszedł, bo szkoleniowiec łodzian, Kazimierz Moskal, nie widział dla niego miejsca w pierwszym składzie. Był to drugi gol tego piłkarza w tym sezonie. 

W kolejnych minutach łodzianie próbowali doprowadzić do wyrównania, ale bezskutecznie. Brakowało przede wszystkim precyzji i pierwsza połowa zakończyła się sensacyjnym prowadzeniem Zagłębia. Na początku drugiej partii doszło z kolei do niebezpiecznego zderzenia Stipe Juricia, napastnika ŁKS-u, z bramkarzem rywali Mateuszem Kosem. Golkiper długo się nie podnosił z murawy, był opatrywany, ale ostatecznie kontynuował grę. 

ŁKS przegrał, ale nadal pewnie przewodzi stawce

Goście cały czas mieli przewagę na boisku, ale nie przekładało się to na strzały. Tylko trzy razy uderzyli na bramkę, w tym dwa razy celnie. Za każdym razem świetnie spisywał się Kos. W końcówce posypało się też kilka żółtych kartek. Otrzymali je m.in. Dean Guezen oraz Marek Fabry. Ostatecznie więcej goli już nie padło i mecz zakończył się zwycięstwem Zagłębia. 

Więcej treści sportowych na stronie głównej Gazeta.pl

Dzięki temu sosnowiecki klub awansował na 12. miejsce w lidze i uciekł od strefy spadkowej. Z kolei ŁKS utrzymał pozycję lidera. Ma sześć punktów przewagi nad Ruchem Chorzów - rywal ma jednak jeden mecz rozegrany mniej. 

Więcej o:
Copyright © Agora SA