Hit nad hity na szczycie 1. Ligi! Sześć goli, karny w 101. minucie [WIDEO]

Co to były za niewiarygodne emocje w hicie I ligi. ŁKS Łódź miał już zwycięstwo na wyciągnięcie ręki, prowadził w doliczonym czasie gry, aż nagle wkroczył sędzia. Po konsultacji z VAR-em podyktował rzut karny w 101. minucie. I tak Ruch Chorzów wyrównał na 3:3, co oznacza, że sytuacja na szczycie tabeli jest wciąż otwarta.

ŁKS Łódź to lider I ligi, który przed niedzielnym meczem zgromadził 57 punktów. Tuż za jego plecami znajdował się Ruch Chorzów, który tracił do drużyny Kazimierza Moskala dwa punkty. Oznaczało to, że ich bezpośrednie starcie może mieć fundamentalne znacznie dla układu tabeli. Mecz o pozycję lidera rozpoczął się 19 marca, o godz. 15:00.

Zobacz wideo Największy kryzys Lewandowskiego w karierze? "Nie pamiętam takich miesięcy"

Wielki hit I ligi nie zawiódł. Grad goli w meczu Ruchu Chorzów z ŁKS-em

Spotkanie od początku rozgrywane było w dobrym tempie, a obie drużyny groźnie atakowały. Posiadanie piłki rozkładało się do przerwy właściwie po równo, co podkreśla, jak wyrównany był ten mecz. Przez pierwsze 25 minut delikatnie lepiej prezentował się ŁKS, który udokumentował przewagę golem. Świetnie akcję rozpoczął Piotr Janczukowicz, który zagrał do Pirulo i wbiegł od razu w pole karne. Jeszcze lepiej zachował się Hiszpan. Ten odegrał mu piłkę, a gracz przyjął ją klatką piersiową i wyprowadził gości na prowadzenie.

Radość piłkarzy Kazimierza Moskala nie trwała jednak długo. Już cztery minuty później stan meczu wyrównał Tomasz Wójtowicz. Młodzieżowiec Ruchu Chorzów precyzyjnym plasowanym strzałem tuż przy słupku pokonał Aleksandra Bobka. Dla 19-latka był to drugi gol w tym sezonie I ligi.

Od tego momentu obraz gry mocno się zmienił. To Ruch Chorzów przeważał, a ŁKS wyraźnie stracił impet. W 37. minucie prowadzenie objęli gospodarze. Świetnie zachowała się dwójka napastników ekipy Jarosława Skrobacza. Szymon Kobusiński świetnie utrzymał się przy futbolówce i jeszcze lepiej obsłużył partnera z zespołu. Daniel Szczepan dopełnił formalności, mocnym strzałem pod samą poprzeczkę pokonując bramkarza łodzian.

To nie był koniec emocji w pierwszych 45. minutach. Kiedy wydawało się, że gospodarze tego meczu zejdą do szatni z przewagą jednej bramki, padło wyrównanie. W doliczonym czasie pierwszej połowy rzut wolny prawie z 40. metra wykonywał Pirulo. Hiszpan dośrodkował idealnie na głowę wbiegającego Macieja Dąbrowskiego, który strzałem głową pokonał Konrada Kasolika.

Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Druga połowa przebiegała w znacznie spokojniejszym tempie. W drużynie ŁKS-u jednym z aktywniejszych graczy był Bartosz Szeliga, a w Ruchu Chorzów Jan Sedlak z Danielem Szczepanem. Pierwsze 20 min po nie przyniosło wielu sytuacji bramkowych. Pierwsza dobra pojawiła się w 70. min, gdy kontra graczy Jarosława Skrobacza zakończyła się mocnym strzałem z ostrego kąta Szymona Kobusińskiego. Bramkarz ŁKS-u jednak poradził sobie z tym uderzeniem.

Tuż po tym w drugą stronę ruszyli zawodnicy Kazimierza Moskala, ale ich kontratak zakończył się niecelnym podaniem do Pirulo. Hiszpan próbował ratować sytuację miękkim dośrodkowaniem do Michała Trąbki, ale sytuację wyjaśnili defensorzy gospodarzy. W 79. minucie ponownie przed szansą stanął Trąbka, lecz jego strzał z dystansu poleciał minimalnie nad poprzeczką.

Chwilę później sytuację sam na sam z bramkarzem zmarnował strzelec pierwszego gola Piotr Janczukowicz. Bramka jednak i tak nie byłaby uznana, gdyż sędzia odgwizdał spalonego. Napór ŁKS-u skończył się golem. Po ogromnym zamieszaniu w polu karnym i strzale Michała Trąbki piłkę do własnej siatki wpakował Maciej Sadlok, który pojawił się na murawie niecałe 10. minut wcześniej.

Ruch wyrównał w ostatniej chwili. Sędzia potrzebowaj interwencji VAR

W doliczonym czasie wynik wyrównał Ruch Chorzów, którego piłkarza wznawiali grę rzutem zza linii bocznej. Piłkę wrzucono w pole karne, podanie przedłużył jeden z zawodników i tym sposobem piłka spadła na rękę jednego z zawodników ŁKS-u. Była już 96. minuta tego starcia. Wtedy zainterweniowali sędziowie VAR, którzy analizowali całą sytuację. Gdy dostrzegli niedozwolone zagranie, wezwali sędziego głównego do monitora. Analiza ciągnęła się kilka minut, ale w końcu arbiter odgwizdał rzut karny. 

Do piłki podszedł Tomasz Foszmańczyk. W 101. minucie doprowadził do remisu, pokonując bramkarza ŁKS-u płaskim strzałem w jego prawy dolny róg bramki. Piłkarze łódzkiego klubu rzucili się jeszcze do ataku po wznowieniu gry ze środka boiska, doprowadzili do rzutu rożnego i piłka wpadła po nim do siatki Ruchu, ale sędzia nie mógł uznać tego trafienia. Wszystko dlatego, że wcześniej piłka bezpośrednio po dośrodkowaniu przekroczyła linię końcową boiska. 

Wygrana ŁKS-u sprawiłaby, że drużyna Kazimierza Moskala zrobiła ogromny krok w kierunku awansu do ekstraklasy. Obecnie jednak po 24. meczach ligowych łodzianie mają 48 punktów i tylko dwa więcej niż drugi Ruch Chorzów. Trzecia w tabeli jest Wisła Kraków z dorobkiem 42 pkt.

Ruch Chorzów - ŁKS Łódź: 3:3

Bramki: Tomasz Wójtowicz (30'), Daniel Szczepan (37'), Tomasz Foszmańczyk (90+11') - Piotr Janczukowicz (26'), Maciej Dąbrowski (45+3'), Maciej Sadlok (sam. 82')

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.