Dwa rzeszowskie kluby, Stal i Resovia, rywalizują obecnie na poziomie piłkarskiej I ligi. W niej lepiej radzą sobie "Żurawie", zajmując ósme miejsce w tabeli z dorobkiem 29 punktów. Resovia z kolei walczy o utrzymanie, zdobywając do tej pory 21 oczek.
W związku z wymogami licencyjnymi oba kluby grają także na tym samym obiekcie. Mowa tu o Stadionie Miejskim w Rzeszowie, gdzie swój dom ma także żużlowa Stal. Na początku wydawało się, że współpraca obu zespołów idzie całkiem nieźle, lecz sytuacja zmieniła się w piątek 24 lutego, gdy na jaw wyszły nieznane wcześniej fakty.
Wszystko zaczęło się od twitterowego wpisu Resovii, która w piątek rozegrała na własnym terenie mecz z Górnikiem Łęczna, wygrany 1:0. Po spotkaniu, działacze klubu wrzucili do mediów społecznościowych zdjęcie zniszczonej tablicy informacyjnej, na którą naklejono też "stalowską" naklejkę.
- Cześć Stal Rzeszów, wskażecie pracownika lub osobę związaną z waszym klubem, która to zrobiła? - czytamy we wpisie Resovii.
Publikując piątkowy wpis, działacze Resovii nie spodziewali się, że odpowiedź nadejdzie tak szybko i będzie tak mocna. Zaledwie godzinę później, na oficjalnym koncie Stali pojawiła się odpowiedź, w której wypunktowano praktycznie wszystkie błędy drużyny gościnnie grającej na Stadionie Miejskim.
Poza standardową obroną swojego dobrego imienia, "Żurawie" postanowiły też zaatakować. Napisano bowiem m.in. o jednym z pracowników Resovii, który miałby celowo niszczyć oznaczenia pokoi m.in. pierwszego trenera Stali, na co klub ma mieć dowody w postaci materiałów video.
Na ten moment nie wiadomo, jak sprawa się zakończy. Niewykluczone, że głos w sprawie zabrać będzie musiał Urząd Miasta, który pozostaje głównym zarządcą obiektu. Kibice obu drużyn czekają też na moment, w którym Resovia będzie mogła wrócić do swojego domu przy ulicy Wyspiańskiego.