Wisła Kraków zakończyła pierwszą część sezonu I ligi na 10. miejscu z 24 punktami. Strata drużyny prowadzonej przez Radosława Sobolewskiego do strefy gwarantującej grę w barażach o ekstraklasę wynosi cztery punkty, więc ciągle możliwy jest scenariusz, że po roku banicji zobaczymy ponownie "Białą Gwiazdę" w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Prezes Wisły Kraków Jarosław Królewski był gościem w programie "Nocne Gadki", gdzie wypowiedział się m.in. na temat Cracovii. Fanom tego zespołu słowa prezesa Wisły zdecydowanie mogły się nie spodobać. Pomimo że ekipa Jacka Zielińskiego występuje obecnie w ekstraklasie, to Królewski uważa, że to jego drużyna, nawet grając szczebel niżej, jest znacznie większym klubem.
- Oceniajmy sprawy w sposób obiektywny i pragmatyczny. Wisła Kraków jest kilka razy większym klubem niż Cracovia, jeśli chodzi o kibiców, sukcesy, historię, engagement fanów, medialność, sponsoring, tradycję… Bądźmy w tym obiektywni - powiedział prezes aktualnego pierwszoligowca. Na uwagę prowadzącego program, że jego opinia nie ma odzwierciedlenia w poziomie sportowym, dodał krótkie "Chwilowo".
Jarosław Królewski zapewnił jednak, że jako kibic Wisły lubi "dogryzać" rywalowi zza miedzy, ale nie życzy im źle. Jego zdaniem dobra Cracovia wzmacnia rywalizację w mieście, co ostatecznie jest korzystne dla obu stron.
- Uważam, że oba kluby powinny być w ekstraklasie. Kraków to duże miasto i potrzebuje tej rywalizacji. Wbrew pozorom życzę drugiej strony Błoń, żeby się rozwijali i kibice, którzy przychodzą na ten stadion, mieli dużo momentów radości. Tam też są gardła, emocje, młodzi fani. Byłbym dużym hipokrytą, gdybym tego komuś nie życzył - zaznaczył Jarosław Królewski.
Więcej podobnych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Wisła Kraków nie próżnuje podczas zimowego okienka transferowego, walcząc o jak najszybszy powrót do ekstraklasy. Poza Igorem Sapałą pozyskała m.in. Davida Junkę oraz Alexa Mulę. Niedawno kontrakt z klubem podpisał również kolejny Hiszpan Alberto Rodriguez Baro, znany jako Tachi. Piłkarz ma na koncie jeden, dość ciekawy, aczkolwiek wstydliwy incydent. Było o nim przez chwilę głośno w Hiszpanii w 2018 roku. Grał wówczas w rezerwach Atletico Madryt w III lidze i podczas starcia z Realem Madryt Castilla "wsławił" się tym, że… ugryzł w głowę Viniciusa Juniora.