W pierwszym piątkowym meczu 11. kolejki I Ligi Arka Gdynia miała wielką szansę przynajmniej na kilka godzin (o 20:30 w hicie kolejki Wisła Kraków zagra z Ruchem Chorzów) wskoczyć na pozycję lidera rozgrywek. Aby tak się stało, gdynianie musieli pokonać na własnym boisku ligowego średniaka - Chrobrego Głogów.
Pierwszego gola w tym spotkaniu strzeliła w 22. minucie Arka, a konkretnie Karol Czubak, który wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem Chrobrego.
Dziewięć minut później był już jednak remis, gdy składną akcję Chrobrego uderzeniem pod poprzeczkę bramki gospodarzy wykończył Mateusz Machaj.
Ale i ten wynik nie utrzymał się zbyt długo, bo jeszcze przed przerwą na prowadzeniu znów była Arka Gdynia. Konkretnie po golu w 36. minucie gry autorstwa Omrana Haydary'ego, który zamienił na gola akcję dwójkową z Karolem Czubakiem.
Tuż po zmianie stron trzecią bramkę dla Arki dołożył Michał Marcjanik i wydawało się, że gospodarze zmierzają do pewnego zwycięstwa. I takie wrażenie można było mieć aż do ostatniego kwadransa tego meczu, bo tego, co się w nim wydarzyło, nikt się nie spodziewał.
Bohaterem gości był wprowadzony w 68. minucie Sebastian Steblecki. Były piłkarz Cracovii już osiem minut później po indywidualnej akcji wpisał się na listę strzelców, a w 81. minucie popisał się pięknym uderzeniem z boku pola karnego i było już 3:3.
W doliczonym czasie gry kibice w Gdyni musieli doznać prawdziwego szoku, bo to Chrobry zdobył zwycięską bramkę na 4:3. Tym razem Steblecki do dwóch goli dołożył asystę, a po jego płaskim dośrodkowaniu z bliskiej odległości do siatki trafił 20-letni Miłosz Jóźwiak.
Arka Gdynia po szalonym spotkaniu przegrała u siebie z Chrobrym Głogów 3:4 i nie zdołała przynajmniej na kilka godzin objąć prowadzenia w tabeli I ligi. Z 20 punktami zespół z Gdyni pozostaje na drugiej pozycji, a Chrobry, dzięki temu zwycięstwu, z 17 punktami jest szósty.