Kosmiczny ścisk w tabeli 1. ligi. Ruch Chorzów zadziwia, Wisła Kraków też, ale inaczej

Najciekawiej zapowiadającym się niedzielnym meczem Fortuna 1. Ligi było starcie ŁKS-u z Bruk-Betem Termaliką. Najwięcej działo się jednak w pozostałych spotkaniach. Łącznie w niedzielę na boiskach pierwszoligowych padło aż 12 goli. Nie zabrakło również rozstrzygnięcia w ostatniej minucie.

Spotkanie ŁKS-u z Bruk-Betem znakomicie rozpoczęło się dla gospodarzy. Łodzianie już w 2. minucie objęli prowadzenie. Dośrodkowanie z prawej strony boiska autorstwa Dankowskiego na bramkę zamienił Michał Trąbka. Znakomicie wszedł w pole karne z drugiej linii i głową pokonał Tomasza Loskę. W 15. minucie powinno być 2:0, ale strzał Kowalczyka z kilku metrów obronił golkiper. Znakomitą okazję miał też Balongo, ale znowu górą był Loska. Goście odgryzali się strzałami z dystansu, oraz niecelnymi uderzeniami z obrębu pola karnego, ale nie stworzyli sobie stuprocentowej sytuacji.

Zobacz wideo Od lat 90. zarobki piłkarzy w Wielkiej Brytanii wzrosły 1500 proc. Jak to możliwe?

Faworyci na remis. ŁKS podzielił się punktami z Bruk-Betem

Zmieniło się to w 50. minucie. Radwański dostał piłkę w polu karnym i poradził sobie z dwoma obrońcami. Mimo ostrego kąta zdołał zmieścić piłkę obrok bramkarza i dać wyrównanie swojej ekipie. Obie drużyny szukały zwycięskiej bramki, ale ta nie padła. W meczu faworytów do awansu padł remis 1:1.

Festiwal strzelecki w Niepołomicach. Puszcza nadal zaskakuje

Bardzo dużo działo się za to w Niepołomicach, gdzie rewelacyjnie spisująca się Puszcza podejmowała outsidera ligi, czyli Sandecję Nowy Sącz. Tam pierwszy gol padł jeszcze szybciej niż w Łodzi. Już w 1. minucie Jakub Bartosz wyprowadził Puszczę na prowadzenie. W 22. minucie podwyższył je Piotr Mroziński. W 35. minucie odpowiedziała Sandecja za sprawą Maissy Falla. Do przerwy było 2:1 i goście mogli mieć nadzieję,  że uda im się urwać choćby punkt.

Te nadzieje zostały brutalnie rozwiane w 10 minut. W 53. minucie do siatki Sandecji trafił Łukasz Sołowiej. Pięć minut później na 4:1 strzelił Hubert Tomalski, a w 63. minucie gola zdobył Emilie Thiakane. Sandecja zdołała jedynie zmniejszyć rozmiary porażki – w 76. minucie gola na 5:2 strzelił Jakub Wróbel. Takim wynikiem zakończył się ten mecz.

Dramat Chojniczanki w ostatnich sekundach. Podbeskidzie w końcu zwycięskie

W ostatnim spotkaniu Chojniczanka podejmowała zaskakująco słabo spisujące się Podbeskidzie Bielsko-Biała. Tam również padł grad goli. W 6. minucie Podbeskidzie objęło prowadzenie za sprawą Kamila Bilińskiego. Goście nie zdołali utrzymać prowadzenia do przerwy – w doliczonym czasie pierwszej części wyrównał Filip Karbowy. W 54. minucie na listę strzelców ponownie wpisał się Biliński, ale w 74. minucie znowu Chojniczanka zdołała wyrównać. Tym razem za sprawą Szymona Skrzypczaka. Wiele wskazywało więc na to, że Podbeskidzie znowu straci punkty, ale tym razem to do nich należało ostatnie słowo – w 94. minucie złotego gola zdobył Jeppe Simonsen i bielszczanie odnieśli zwycięstwo 3:2 po trzech porażkach z rzędu.

W trzech niedzielnych meczach I ligi padło więc aż 12 goli. Pierwsze dwa miejsca, premiowane awansem do ekstraklasy, zajmują Ruch Chorzów i Arka Gdynia. Miejsca barażowe zajmują Puszcza Niepołomice, ŁKS Łódź, Bruk-Bet Termalica Nieciecza i Wisła Kraków. Miejsca spadkowe okupują Odra Opole, Sandecja Nowy Sącz i Resovia. Ta ostatnia zagra w poniedziałek z Chrobrym Głogów.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.