Wisła Kraków zanotowała udany początek sezonu I ligi. Od bezbramkowego remisu z Sandecją Nowy Sącz Wisła wygrała cztery mecze z rzędu. Do tej pory w siedmiu meczach ze spadkowiczem Ekstraklasy wygrał tylko GKS Tychy (3:1). Kolejnym rywalem krakowian w I lidze był Chrobry Głogów, który od tego sezonu prowadzi Marek Gołębiewski.
Mecz ósmej kolejki I ligi rozpoczął się od sytuacji, gdzie Mateusz Młyński został trafiony w rękę w polu karnym i Chrobry mógł otrzymać rzut karny. Ostatecznie sędziowie nie przyznali gospodarzom jedenastki. Pierwsza skuteczna akcja Wisły pojawiła się w szóstej minucie. Luis Fernandez zagrał piłkę do, wybiegającego na pozycję, Angela Rodado, a nowy napastnik krakowian przelobował Karola Dybowskiego i dał prowadzenie Wiśle. Arbitrzy jeszcze sprawdzali, czy Rodado był na pozycji spalonej, ale ostatecznie wszystko było zgodne z przepisami.
Od tego momentu Wisła częściej utrzymywała się przy piłce, ale ten stan nie potrwał długo. Luis Fernandez, leżąc na ziemi, kompletnie bez powodu, kopnął Pawła Tupaja w kostkę. Najpierw hiszpański napastnik dostał żółtą kartkę w 17. minucie, ale po interwencji VAR-u Fernandez musiał opuścić boisko z czerwoną kartką. Chrobry Głogów korzystał z okazji, by częściej zagrozić bramce strzeżonej przez Mikołaja Biegańskiego, ale czynił to bezskutecznie - choćby dwie okazje miał Rafał Wolsztyński.
Angel Rodado mógł powiększyć swój dorobek w 29. minucie po podaniu Mateusza Młyńskiego, ale jego dwa strzały bez problemu obronił Karol Dybowski. Chwilę później po rzucie rożnym swoich sił z przewrotki próbował Igor Łasicki. Co ciekawe, arbiter nie karał piłkarzy Chrobrego żółtymi kartkami, a takie, jeszcze w pierwszej połowie, mogli otrzymać Paweł Tupaj czy Rafał Wolsztyński. Wisła, mimo gry w dziesiątkę, zdawała się kontrolować przebieg spotkania.
Od początku drugiej połowy częściej przy piłce byli zawodnicy Chrobrego Głogów. Dwie dobre okazje miał Sebastian Steblecki, ale najpierw trafił w Mikołaja Biegańskiego, a później trafił w poprzeczkę, mając przed sobą pustą bramkę. Problemy Wisły zaczęły narastać w 61. minucie, kiedy Jelić Balta zagrał piłkę ręką w polu karnym. Marek Gołębiewski skorzystał z okazji, by wprowadzić Mateusza Machaja za Sebastiana Stebleckiego i, tym samym, dać mu możliwość wykonania rzutu karnego. Chrobry remisował z Wisłą od 65. minuty po tym, jak Machaj skutecznie oszukał Mikołaja Biegańskiego.
Wisła Kraków od tego momentu nie stworzyła żadnej klarownej okazji, a po jej grze było widać, że nie ma pomysłu na to, jak skutecznie ukłuć przeciwników. Zespół prowadzony przez Jerzego Brzęczka stworzył sobie pierwszą okazję w 74. minucie, ale strzał Konrada Gruszkowskiego był niecelny. Wisła miała problemy z utrzymaniem się przy piłce, a swoje okazje przed końcowym gwizdkiem miał Mateusz Machaj czy Rafał Wolsztyński.
Kiedy już wszystko wskazywało na to, że dojdzie do podziału punktów, to w 92. minucie Joseph Colley sfaulował Kamila Wojtyrę w polu karnym, a sędzia nie wahał się z podjęciem decyzji o rzucie karnym. VAR ostatecznie nie zmienił decyzji arbitra i ponownie do stałego fragmentu podszedł Mateusz Machaj. Pomocnik Chrobrego uderzył w to samo miejsce, a Mikołaj Biegański ponownie nie wyczuł intencji przeciwnika.
Porażka w Głogowie oznacza, że Wisła Kraków ma 16 punktów po ośmiu meczach i jeszcze jest liderem w tabeli I ligi, ale może spaść o jedną lub dwie pozycje. Zaledwie punkt do Wisły traci ŁKS Łódź, a dwa - Bruk-Bet Termalika Nieciecza. Zespół prowadzony przez Jerzego Brzęczka zagra kolejny mecz ligowy z Puszczą Niepołomice - to spotkanie odbędzie się w piątek 2 września o godzinie 20:30.