- GKS Katowice pod względem stylu i wielu innych rzeczy powiela to, co robi Raków Częstochowa. To agresywna drużyna, bardzo dobrze zorganizowana w defensywie i bardzo dobrze przygotowana fizycznie. Potrafią świetnie wychodzić do kontrataków po odbiorze piłki. To pokazuje, jak trzeba być skoncentrowanym i odpowiedzialnym w grze. W mojej ocenie będzie to najtrudniejsze spotkanie z najbardziej niewygodnym rywalem spośród wszystkich, z którymi dotychczas graliśmy - mówił przed meczem Jerzy Brzęczek, trener Wisły. I już sam początek meczu pokazał, że nie była to jedynie kurtuazja.
Goście objęli prowadzenie po 120 sekundach gry, gdy Adrian Błąd efektownie wykończył wzorowy kontratak. Zresztą, spójrzcie sami:
W pierwszej połowie nie oglądaliśmy zbyt wielu dobrych okazji strzeleckich. No, może z wyjątkiem 28. minuty, gdy Ivan Balta huknął z całej siły, ale potężny strzał ładnie obronił Dawid Kudła. Więcej działo się po przerwie, gdy zaczęła dominować Wisła.
W 71. minucie Bartosz Jaroch zagrał z głębi pola do Luisa Fernandeza, a ten zwinnie się obrócił z piłką i kopnął pod poprzeczkę. Cztery minuty później 28-letni Hiszpan zdobył kolejną bramkę. Tym razem zagrywał mu Michał Żyro, a Fernandez popisał się mierzonym uderzeniem z dystansu. Hiszpan trafił do Wisły w styczniu tego roku na zasadzie wolnego transferu z Khor Fakkan, klubu występującego w najwyższej klasie rozgrywkowej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Było duże zagrożenie, że odejdzie latem, ale jednak został i swoją grą cieszy krakowskich fanów.
Wisła ostatecznie wygrała 2:1 i ma już 13 punktów po pięciu kolejkach. Trzy pkt mniej ma Ruch Chorzów, który pokonał 3:2 Stal Rzeszów. Drużyna Jarosława Skrobacza rozegrała jednak mecz mniej. GKS Katowice zdobył siedem pkt w pięciu spotkaniach i zajmuje ósme miejsce.