W Sosnowcu już zaczęto liczyć pieniądze, czego dowodem jest wystawienie Kacpra Smolenia w wyjściowym składzie na mecz z Sandecją. Smolenia, który od stycznia leczy zerwane więzadła w kolanie. 19-latek nawet się jednak nie rozgrzewał z drużyną, wyszedł w jedenastce Zagłębia, po czym jego koledzy wybili piłkę poza boisko i trener Artur Skowronek dokonał zmiany. W 15. sekundzie meczu Smolenia zmienił Szymon Sobczak, który później strzelił jedną z bramek dla gospodarzy.
Całą sytuację starał się wytłumaczyć po meczu Artur Skowronek, trener Zagłębia Sosnowiec. - Zmiana w 15. sekundzie była przemyślana i bardzo trudna. Rozumiemy krytykę, bo jest ona zasłużona. Zrobiliśmy to ze względów czysto finansowych - przyznał szczerze Skowronek na pomeczowej konferencji prasowej.
- Krytykę biorę na siebie. Ostatecznie ja się na to zgodziłem, ale to może być kwestia kilkuset tysięcy złotych. Kacper był na to przygotowany, jego środowisko także. Możemy spodziewać się podobnych decyzji w następnych meczach - dodał Skowronek, dając jasno do zrozumienia, że w kolejnych meczach sytuacja się powtórzy.
Z czego wynika ta absurdalna sytuacja? Z walki o pieniądze za klasyfikację Pro Junior System. Kacper Smoleń w tym sezonie rozegrał tylko 7 meczów, w których uzbierał 467 minut. Z Sandecją pojawił się na boisku po raz ósmy, a do tego, by się wliczać do klasyfikacji PJS, potrzebuje 10 występów i co najmniej 450 minut.
Zagłębie Sosnowiec wciąż nie może być pewne utrzymania w I lidze. Poniedziałkowy remis 3:3 z Sandecją sprawia, że drużyna Artura Skowronka ma cztery punkty przewagi nad 16. Stomilem Olsztyn, ale to właśnie ze Stomilem Zagłębie zagra w najbliższy weekend.