65-tys. miasto marzy o ekstraklasie. Z budżetem 5,5 mln zł. "Dość przeciętności"

Dominik Wardzichowski
Niski budżet, mały stadion, ale duże ambicje. Chrobry Głogów walczy o ekstraklasę i zrywa z łatką klubu, do którego piłkarze trafiają na przeczekanie. - Jak dzwonią menedżerowie i mówią: "Jest fajny piłkarz, ale trzeba go odbudować", to odsyłam ich na najbliższą budowę - mówi Zbigniew Prejs, dyrektor zarządzający Chrobrego. I ujawnia, jak miałby funkcjonować klub po ewentualnym awansie do ekstraklasy.
Zobacz wideo Były król strzelców ekstraklasy może skończyć karierę. "Jestem pół roku bez grania"

"Football is our religion, Chrobry is our religion" - taki napis wita kibiców na stadionie w Głogowie. Stadionie nieprzystosowanym do ekstraklasy, ale mającym niepowtarzalny, lokalny klimat. A przede wszystkim drużynę, która jest największą sensacją I ligi. Z trenerem wybijającym się ponad przeciętność zaplecza ekstraklasy.

Ivan Djurdjević kompletnie nie poradził sobie w Lechu Poznań, bo po prostu zaczął od zbyt wysoko zawieszonej poprzeczki. Zszedł niżej, dostał szansę w Głogowie i choć początków nie miał łatwych - na sześć pierwszych meczów przegrał pięć i tylko raz zremisował, a rundę zakończył ze średnią jednego punktu na mecz i z 15. miejscem w tabeli - to teraz śmiało można go nazwać jednym z najlepiej rozwijających się trenerów w Polsce. A przecież głosów domagających się jego zwolnienia było tyle, że tylko władze Chrobrego wiedzą, jak wytrzymały tę presję.

- Było nerwowo, ale wiedziałem, że praca zaprocentuje. Do tego stopnia, że miałem już dość przeciętności i ogłosiłem, że w tym sezonie chcemy walczyć o awans - mówi Sport.pl Zbigniew Prejs, dyrektor zarządzający Chrobrym Głogów. - Wszyscy mnie przestrzegali, mówili, żebym się nie wychylał, że lepiej atakować z zaskoczenia. Ale ja wiedziałem, że mamy mocną kadrę, zdolnych młodzieżowców i możemy powalczyć. Nie chciałem być tylko pierwszoligowym średniakiem, chciałem postawić przed trenerem i zespołem ambitne cele: baraż, wysoką premię za Pro Junior System i promocję Dominika Piły do kadry do lat 20. Ostatni już został zrealizowany, o dwa pierwsze walczymy - dodaje.

"Chcemy się rozwijać. Nie stać w miejscu"

Chrobry po 27 kolejkach I ligi ma 41 punktów i zajmuje piąte miejsce, dające grę w barażach. I taki wynik, mimo odważnych zapowiedzi, trzeba uznać za prawdziwą sensację. Po pierwsze: mówimy o klubie z ledwie 5,5-milionowym budżetem. Po drugie: klub z Głogowa nigdy w historii nie grał w najwyższej lidze - jego największymi sukcesami są szóste miejsce w I lidze w sezonie 2015/2016 i półfinał Pucharu Polski w 1980 roku. I wreszcie po trzecie: Chrobry od lat ma łatkę klubu, do którego piłkarze trafiają, żeby się odbudować, a nie wygrywać.

- Jak dziś do mnie dzwonią menedżerowie i mówią: "Jest fajny piłkarz, ale trzeba go odbudować", to odsyłam ich na najbliższą budowę. Chrobry musi zerwać z tą łatką. Jesteśmy wypłacalni, mamy ambicje i chcemy piłkarzy gotowych do rywalizacji. Oczywiście nie za wszelką cenę. Nie będziemy przepłacać i budować kominów płacowych. Działamy na jasno określonych zasadach, ale chcemy się rozwijać. Nie stać w miejscu - tłumaczy Prejs.

Progres w funkcjonowaniu klubu widać było też w zespole. I to niemal po każdym okresie przygotowawczym. Na początku Djurdjević upierał się przy systemie 1-3-5-2, który młodzi trenerzy promują ostatnio nad wyraz chętnie. Ale gdy zorientował się, że w Głogowie nie ma do tego odpowiednich piłkarzy, to zmienił ustawienie na klasyczne 1-4-4-2 i wiosną sezonu 2019/2020 wygrał dziewięć z 14 meczów, punktując na poziomie 2,07 na mecz.

"Nie obawiam się o przyszłość"

Serb stopniowo zmieniał zespół, ale miał też do dyspozycji coraz lepszych piłkarzy. Nie wszystkich na miarę ekstraklasy, ale gwarantujących jakość w I lidze. Dziś w Głogowie grają m.in. bramkarz Rafał Leszczyński - sensacyjny kadrowicz Adama Nawałki, Mikołaj Lebedyński - napastnik z przeszłością w Eredivisie, czy niespełna 21-letni skrzydłowy Dominik Piła, o którego biły się kluby ekstraklasy, a ostatecznie od 1 lipca 2022 roku będzie piłkarzem Lechii Gdańsk.

- Chcemy promować młodych zawodników. Akademia zaskoczyła i już teraz mogę powiedzieć, że w naszym zespole będą pojawiać się kolejne ciekawe nazwiska. Czy aż tak ciekawe jak Dominik Piła? Nie wiem, ale nie obawiam się o przyszłość - zapewnia dyrektor Chrobrego.

Historia Piły to modelowy przykład, jak powinny działać kluby takie jak Chrobry. Urodził się w Świdnicy, czyli w regionie. Grał najpierw w grupach młodzieżowych, później błyskawicznie wdarł się do pierwszego zespołu. Zdążył zadebiutować w reprezentacji Polski do lat 20, gdzie w siedmiu meczach strzelił cztery gole. W tym sezonie I ligi ma już siedem asyst i cztery bramki w 25 spotkaniach, nic więc dziwnego, że on gry w ekstraklasie mógł być już pewny zimą.

Chrobry może grać w Grodzisku Wielkopolskim

O ekstraklasę walczy też jego obecny klub. Ale gdzie zespół z Głogowa miałby rozgrywać swoje mecze po ewentualnym awansie? Stadion w Głogowie może pomieścić 2 817 kibiców, ostatnią modernizację przeszedł w 2010 roku i na razie licencji na ekstraklasę na pewno nie dostanie. Co prawda klub zainwestował już w podgrzewaną murawę, ma oświetlenie, ale brakuje mu 1500 miejsc z siedzeniami i zaplecza dla kibiców gości.

- Rozmawiam z Wartą i gdyby udało nam się awansować, to najprawdopodobniej będziemy grali w Grodzisku Wielkopolskim. Oczywiście docelowo chcemy grać u siebie - w Głogowie. Mamy już plan rozbudowy stadionu, prezydent miasta nas wspiera i jestem przekonany, że wstydu nie będzie - mówi nam Prejs.

Problem w tym, że trybuny stadionu w Głogowie świecą pustkami. Niezależnie od wyników, nawet gdy zespół walczy o historyczny awans. Na meczu z GKS Tychy było 662 kibiców, a średnia to około 500 osób na mecz. - Na trybunach tego nie widać, ale ludzie interesują się Chrobrym. Głogów to bogate miasto, ludzie mają domy, dobre telewizory, pakiety sportowe. Oglądają mecze w komfortowych warunkach, a nasz stadion tego nie gwarantuje. Mamy sporo do poprawy, frekwencja na meczach nie jest naszą mocną stroną, ale robimy wszystko, żeby to zmienić. Wierzę, że ekstraklasa i projekt rewitalizacji stadionu bardzo nam w tym pomoże - tłumaczy dyrektor.

Chrobry w sezonie 2021/2022 na pewno broni się sportowo. Zespół jest solidny w defensywie, zdeterminowany pod bramką rywali. Nie sili się na prowadzenie gry, gdy trzeba, oddaje inicjatywę i czeka na swoje szanse. Choć chyba jego największym atutem jest ambicja, którą w piłkarzach zaszczepił Djurdjević. Nawet gdy nie idzie tak jak w ostatnich dwóch meczach: zremisowanym 2:2 ze Skrą Częstochowa i przegranym 2:4 z GKS Jastrzębie. - Jest złość, bo zespół czuje się mocny. Chce walczyć o ekstraklasę, a dwa ostatnie spotkanie nie ułożyły się dla nas dobrze. Ale jak jest złość, to jest żądza rewanżu i udowodnienia wartości, a tę niewątpliwie mamy - przekonuje Prejs.

Co dalej z Ivanem Djurdjeviciem? "Mogę ich nie przebić"

Perspektywa ekstraklasy stawia też pod znakiem zapytania dalszą współpracę z Djurdjeviciem. Nie dlatego, że klub byłby niezadowolony w przypadku braku awansu, a dlatego, że trener może chcieć szukać nowych wyzwań. - Nigdy nikogo nie blokowałem i nie będę blokował. Jeśli ktoś uzna, że potrzebuje zmiany, chce się rozwijać gdzieś indziej, to to zaakceptuję. Tak było w przypadku odejścia trenera Ireneusza Mamrota do Jagiellonii i tak będzie nadal. Klub z 65-tysięcznego miasta, z budżetem na poziomie 5,5 miliona złotych nie może się wygłupiać i zawłaszczać ludzi. Mam zaufanie do swoich pracowników i widzę, że taki model się sprawdza. Przykład Ivana Djurdjevicia - którym już wcześniej interesowały się bogatsze kluby, a jednak został u nas - tylko to potwierdza - mówi Prejs.

- A chciałby pan przedłużyć wygasający 30 czerwca kontrakt z Djurdjeviciem? - dopytujemy. - Pół roku temu rozmawialiśmy o przedłużeniu kontraktu, ale przystopowaliśmy. Teraz jest obustronna cisza. Jesteśmy w takiej sytuacji, że ten sezon może pójść w każdą stronę. Jak zagramy w barażach - będzie sukces. Jak nie zagramy - rozczarowanie. Dlatego uważam, że trzeba poczekać. Oczywiście będę chciał zatrzymać Ivana w Głogowie, ale jeśli będzie miał inne oferty, to mogę ich po prostu nie przebić - rozkłada ręce dyrektor Chrobrego.

Inaczej wygląda sytuacja z zawodnikami - ta jest stabilna, a kręgosłup drużyny gotowy na rywalizację w I lidze. A czy w ekstraklasie? - Jak awansujemy, nie będzie rewolucji. Zawodnicy, którzy są w kadrze, dostaną podwyżki, a trener dodatkowe pieniądze na wzmocnienia. Teraz mamy 5,5 mln złotych budżetu, ani złotówki długu, więc jak dojdą pieniądze z Canal+, to część z nich przeznaczymy na transfery. Ale bez przesady. Nie chcę działać jak Zagłębie Sosnowiec, które próbując ratować ekstraklasę, narobiło długów i ma problemy do teraz - przestrzega Prejs.

"Nie będziemy nic obiecywać, udawać"

Ale zanim w Głogowie zaczną liczyć pieniądze za awans i budować kadrę na ekstraklasę, zespół Ivana Djurdjevicia czeka siedem ciężkich meczów w I lidze. Większość z bezpośrednimi rywalami w walce o awans i baraże. Najciekawiej zapowiadają się spotkania z Koroną Kielce, ŁKS-em, Miedzią Legnica, Podbeskidziem Bielsko-Biała i Sandecją Nowy Sącz, bo każdy z tych zespołów wciąż marzy. A to o bezpośrednim awansie (miejsca 1-2), a to o barażach (miejsca 3-6). Chrobry po 27 kolejkach ma 41 punktów i zajmuje piąte miejsce. Jeżeli je utrzyma, trafi do barażów, które rozgrywane są w formie dwóch półfinałów i finału. Trzeci zespół gra z szóstym, czwarty z piątym, a zwycięzcy spotykają się w finale o ekstraklasę. Wygrany bierze wszystko.

- My nie będziemy nic obiecywać, udawać. Nie będziemy naparzać się o mistrzostwo. Dla Chrobrego sam awans byłby historycznym wydarzeniem i jeśli uda się go zbudować skromnym, ale transparentnym zarządzaniem, to będę z tego dumny. Długi są u nas nie do przyjęcia, a moje słowo jest ważniejsze od pieniędzy - kończy Zbigniew Prejs.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.