W środę, 6 kwietnia w Katowicach rozegrano mecz pomiędzy GKS-em i Widzewem Łódź. Goście wygrali 2:0 po bramkach Marka Hanouska i Przemysława Kity. Jednak wydarzenia boiskowe zostały przyćmione przez zamieszki, które wybuchły na stadionie przy ulicy Bukowej.
W 70. minucie spotkania pseudokibice GKS-u ostrzelali racami sektor gości. Sytuacja była na tyle niebezpieczna, że arbiter przerwał mecz, a piłkarze zeszli do szatni. Przez kilka minut próbowano uspokoić sytuację na trybunach. Wiele wskazywało na to, że mecz może nie zostać dokończony. Na trybunach płonęły szaliki i wyrywano krzesełka. Spiker wielokrotnie ostrzegał kibiców, że jeśli sytuacja się nie uspokoi, spotkanie się zakończy, a klub gospodarzy zostanie ukarany walkowerem. Ostatecznie mecz został dokończony, a goście wywieźli z Katowic komplet punktów.
To już drugie tego rodzaju awantury w tym tygodniu w rozgrywkach I ligi. W niedzielę na stadionie w Łodzi kibice GKS Tychy próbowali sforsować ogrodzenie oddzielających ich od fanów gospodarzy, a także zdemolowali sektor dla kibiców gości oraz toalety i punkt gastronomiczny. Wstępnie straty na obiekcie przy alei Piłsudskiego obliczono na ok. 150 tys. złotych.
Władze klubu z Katowic w oświadczeniu przesłanym dla Sport.pl potępiły już zachowania swoich kibiców.
"Klub oświadcza, że kategorycznie potępia wszelkie akty przemocy, w tym ataki fizyczne i niszczenie mienia. Działania takie uznajemy za przestępcze i bezwzględnie się od nich odcinamy. Podkreślamy, że GKS Katowice podjął szeroko zakrojone przygotowania, aby bezpiecznie zorganizować imprezę o charakterze podwyższonego ryzyka z udziałem kibiców drużyny gości. Dzięki skoordynowanej współpracy ze służbami oraz ponadnormatywnemu zaangażowaniu ochrony z góry udało się wyeliminować wiele negatywnych zdarzeń na stadionie i poza nim" — informują przedstawiciele GKS. Zaznaczają, że klub nie będzie obojętny na pozaboiskowe wydarzenia i wyciągnie konsekwencje wobec chuliganów.
Sprawę będzie też wyjaśniać PZPN. Wiceprezes związku, Mieczysław Golba, w rozmowie ze Sport.pl zapowiedział, że Wydział Dyscypliny przyjrzy się wydarzeniom na trybunach oraz decyzjom delegata, który nie powinien pozwolić na wznowienie meczu.
- Każde zagrożenie, jakie powstaje podczas imprez sportowych, natychmiast powinno się spotkać z reakcją delegata. Nie wiem, dlaczego podjął taką, a nie inną decyzję. PZPN przeanalizuje całą sytuację i będą wyciągnięte konsekwencje w tej sprawie - dodaje.
Władze Widzewa podziękowały z kolei swoim sympatykom za to, że nie dali się sprowokować i nie doszło do bijatyki na trybunach. - Chcieliśmy bardzo podziękować naszym kibicom za to, że w normalny sposób wspierali swój zespół - mówi Sport.pl Marcin Tarociński, rzecznik prasowy łódzkiej drużyny.