Rok temu z hukiem spadli z ekstraklasy, teraz chcą wrócić. "Brak gry w barażach uznałbym za porażkę"

Dominik Wardzichowski
Podbeskidzie Bielsko-Biała niemal rok temu z hukiem spadło z ekstraklasy. Teraz chce wrócić: odmienione i lepiej przygotowane. Ale zespół Piotra Jawnego i Marcina Dymowskiego od sześciu meczów nie potrafi wygrać meczu i osunął się już na 9. miejsce w tabeli. - Brak gry w barażach uznałbym za porażkę - mówi nam Bogdan Kłys, prezes Podbeskidzia.
Zobacz wideo Były król strzelców ekstraklasy może skończyć karierę. "Jestem pół roku bez grania"

- Nie zejdziemy ze wcześniej obranej drogi - lubią mawiać trenerzy Podbeskidzia. Chcą dominować, długo utrzymywać się przy piłce, atakować pressingiem, czyli po prostu grać widowiskowo. To dobrze, nawet zaskakująco dobrze funkcjonowało jesienią, kiedy zespół z Bielska-Białej miał drugą najlepszą ofensywę ligi (wspólnie z Widzewem Łódź) i był jedną z lepiej zorganizowanych taktycznie ekip na zapleczu ekstraklasy, zwłaszcza w ofensywie. W defensywie przytrafiały się proste, indywidualne błędy, ale zarówno trenerzy jak i dyrektor sportowy Łukasz Piworowicz tłumaczyli je ofensywnym DNA drużyny. A to udało się wypracować bardzo szybko. Po bolesnym spadku z ekstraklasy w Podbeskidziu doszło do prawdziwej rewolucji. Zmienił się sztab, niemal wszyscy piłkarze, a Podbeskidzie prowadzone przez jedyny duet trenerski w Polsce na szczeblu centralnym, grało naprawdę dobrą piłkę. Ale wiosną coś się zacięło i Podbeskidzie w 2022 roku nie wygrało jeszcze meczu, choć terminarz miało bardzo dobry.

Najpierw trudny, wyjazdowy mecz w Tychach, który jak na razie był najlepszym spotkaniem zespołu Jawnego i Dymkowskiego w rundzie wiosennej, ale zremisowanym 0:0. Później przyszły mecze z teoretycznie słabszymi rywalami: Skrą Częstochowa (wyjazdowy, ale rozgrywany w Bielsku-Białej), Puszczą Niepołomice (wyjazd) i GKS-em Jastrzębie (dom). I Podbeskidzie ugrało w nich zaledwie dwa punkty: remisując 1:1 ze Skrą i 0:0 z Jastrzębiem. Porażka 2:4 w Niepołomicach była zdecydowanie najgorszym spotkaniem odkąd zespół przejęli trenerzy Jawny i Dymkowski. Porażającą indolencję dodatkowo potwierdza fakt, że zarówno Puszcza jak i Jastrzębie tuż przed meczami z Podbeskidziem rozgrywały spotkania w środku tygodnia, tymczasem zespół z Bielska-Białej miał pełny mikrocykl.

"Nie będzie żadnych nerwowych ruchów"

- Jest nam bardzo smutno. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że tych meczów bez zwycięstwa jest już sześć. Z Jastrzębiem niewiele brakowało do zwycięstwa. Pod wieloma względami to był dobry mecz w naszym wykonaniu, zawodnicy realizowali plan taktyczny, zagrali dobrze w defensywie. Tworzymy mnóstwo sytuacji, ale brakuje nam finalizacji. Jesienią Kamil Biliński strzelał jak na zawołanie, teraz jest nieco zablokowany. Szukamy sposobów, by go odblokować. Wierzę, że się przełamie, a pozostali mu w tym pomogą - wyjaśniał po ostatnim meczu trener Marcin Dymkowski. Ale trudno nie zauważyć, że wbieganie z piłką w strefę obronną przeciwnika nie jest "mnóstwem sytuacji". Tych Podbeskidzie rzeczywiście mnóstwo miało w zremisowanym 1:1 meczu z Odrą Opole. Tam był rozmach, kolejne strzały, sytuacje. Teraz długimi fragmentami zespół Jawnego i Dymkowskiego bezradnie próbował złamać defensywę GKS-u Jastrzębie.

- Nie będzie żadnych nerwowych ruchów. Wierzę, że praca wykonana w trakcie zimowego zgrupowania wreszcie zacznie procentować. Teraz przed nami mecze prawdy: ŁKS, Korona, Resovia. Po nich zrobimy podsumowanie i wspólnie z dyrektorem sportowym zastanowimy się, co dalej. Może  przerwa reprezentacyjna da nam trochę oddechu i luzu. Zawodnicy są zaangażowani, widzę u nich chęć walki, ale wiosną nie przekłada się to na wyniki - mówi nam Bogdan Kłys, prezes Podbeskidzia Bielsko-Biała.

"Brak gry w barażach uznałbym za porażkę"

Wiosenna nieporadność Podbeskidzia dziwi tym bardziej, że zimą kadra została wzmocniona. Do zespołu dołączyli: Matvei Igonen (bramkarz reprezentacji Estonii), Jeppe Simonsen (boczny obrońca z przeszłością w duńskiej ekstraklasie), Yigit Emre Celtik (kapitan reprezentacji Turcji do lat 19), a także młodzi i perspektywiczni Mateusz Lipp (wypożyczenie z Schalke) oraz Marcel Misztal (wcześniej GKS Tychy). Znaczących odejść nie było. Cześć kibiców za takie może uznać rozstanie z Marko Roginiciem, ale piłka nożna była w ostatnich miesiącach ostatnią rzeczą na której koncentrował się 26-letni Chorwat. Potrzebował zmiany otoczenia, a Podbeskidzie nie chciało mieć w kadrze zawodnika sfrustrowanego i niezadowolonego, więc bez żalu oddało go do GKS-u Katowice.

Zimowe ruchy, pierwszy w pełni przepracowany obóz przygotowawczy, spokojna sytuacja finansowa, piękny stadion, wsparcie kibiców - to wszystko miało wiosną pchać Podbeskidzie w kierunku ekstraklasy. Ale brak zwycięstwa w sześciu kolejnych meczach zepchnął zespół Jawnego i Dymkowskiego z czwartego na dziewiąte miejsce w 1. lidze. Specyfika zaplecza ekstraklasy, niebywały ścisk w tabeli, sprawiają jednak, że drużyna z Bielska-Białej wciąż ma szansę na grę w barażach. Do nich załapią się zespoły z miejsc 3-6, a do szóstego ŁKS-u Podbeskidzie traci dwa punkty po 24 meczach.

- Brak gry w barażach uznałbym za porażkę. Tym bardziej, że trenerzy przekonywali mnie, że jesień nie była szczytem możliwości Podbeskidzia. Że jak spokojnie przepracują jeden okres przygotowawczy i będą mieli do dyspozycji całą kadrę, to nasza gra będzie jeszcze lepsza. Przed pierwszą rundą tak nie było. Zawodnicy dochodzili do nas w rożnych momentach: jedni na początku okresu przygotowawczego, inni już w trakcie sezonu. Teraz trenerzy mieli komfort pracy, dostępnych niemal wszystkich zawodników. Zimowe przygotowania miały scementować zespół, a okazuje się, że gra jesienią - bez pełnego okresu przygotowawczego dla wszystkich zawodników - była zaskakująco dobra, a teraz jest zaskakująco słaba. Dlatego gdyby ktoś przed sezonem zapytał mnie: czy brak barażów będzie porażką? Odpowiedziałbym, że nie. Ale po udanej jesieni, czwartym miejscu na zakończenie 2021 roku i po zimowych wzmocnieniach, brak włączenia się do walki o ekstraklasę byłby porażką - kończy prezes Podbeskidzia Bielsko-Biała.

Więcej o: