"Znamy pierwszego beniaminka". Powrót do ekstraklasy jest już niemal pewny. Deklasacja

Dominik Wardzichowski
Miedź Legnica deklasuje rywali w I lidze i tylko katastrofa może odebrać jej awans do ekstraklasy. "Znamy pierwszego beniaminka" - piszą kibice. A co z pozostałymi dwoma? Tu sytuacja jest tak niepewna, że o awans może powalczyć aż 10 zespołów.
Zobacz wideo Były król strzelców ekstraklasy może skończyć karierę. "Jestem pół roku bez grania"

Zespół Wojciecha Łobodzińskiego wygrywa jak chce, kiedy chce i w zasadzie można mu już gratulować powrotu do elity po trzech latach. Miedź, która z hukiem spadła z ekstraklasy w 2019 roku, po 22. kolejkach tego sezonu ma 50 punktów, jest liderem i wyprzedza drugi w tabeli Widzew Łódź o 8 punktów. Sytuacja klubu z Dolnego Śląska jest jeszcze lepsza, gdy spojrzymy na przewagę nad trzecią Koroną Kielce. Drużyna Leszka Ojrzyńskiego traci do Miedzi aż 13 punktów, a biorąc pod uwagę, że bezpośredni awans do ekstraklasy wywalczą dwa najlepsze zespoły 1. ligi, to w Legnicy mogą już zacząć chłodzić szampany.

"Znamy pierwszego beniaminka", "zasłużony awans", "wielka praca trenera Łobodzińskiego" - to tylko niektóre z komentarzy po pierwszych dwóch meczach Miedzi w rundzie wiosennej. Dwa gładkie zwycięstwa: najpierw 2:0 ze Skrą Częstochowa, później 3:1 z Puszczą Niepołomice, sprawiły, że pozostałe kluby mogą w zasadzie zapomnieć o pierwszym miejscu. To jest zarezerwowane dla Miedzi, zespołu niezwykle zbalansowanego i po prostu deklasującego resztę ligi

"Chyba nikt nie spodziewał się, że nasz plan wypali tak dobrze"

- Wojciech Łobodziński miał pomysł, miał przygotowany profil zawodników, których potrzebuje, przemodelował ustawienie i styl gry, a teraz mogę powiedzieć, że jego wizja i pomysły się sprawdziły. Przed sezonem myśleliśmy o ekstraklasie, ale zakładaliśmy, że przezimujemy w strefie barażowej i na wiosnę spróbujemy zaatakować - mówił nam w trakcie przerwy zimowej Tomasz Brusiło, prezes legnickiego klubu. Dziś Miedź już nie musi atakować, musi bronić, a właściwie spokojnie grać to, co w poprzednich meczach.

A przecież przed tym sezonem nie brakowało głosów, że w Miedzi znów jest zbyt wielu obcokrajowców, że piłkarze nie biorą odpowiedzialności za wyniki, że zarabiają dobre pieniądze - jak na pierwszą ligę - i ekstraklasa wcale nie jest im na rękę. - Te opowieści można włożyć między bajki. Dla mnie nie ma różnicy, czy piłkarz jest Polakiem, czy obcokrajowcem. Musi po prostu dawać jakość, a do tego mieć odpowiednią mentalność - wyjaśniał Wojciech Łobodziński. - I ja w tych chłopakach to widzę. Zresztą kiedy przed sezonem układaliśmy wszystko z dyrektorem sportowym i asystentami, to już wtedy widzieliśmy w tej drużynie ogromny potencjał. Chcieliśmy powalczyć o ekstraklasę, ale chyba nikt nie spodziewał się, że nasz plan wypali tak dobrze. A to nie koniec procesu - dodawał w rozmowie ze Sport.pl w grudniu.

Jakość i brak zapaści

Miedź zimą sprowadziła tylko jednego zawodnika: Jensa Martina Gammelby'ego. Władze klubu i trener uznali, że to nie czas na uzupełnienia kadry, zawodników do rywalizacji. Czas na piłkarza, który z miejsca wskoczy do składu i podniesie poziom drużyny. 27-letni Duńczyk te kryteria spełnia, a prawa strona obrony Miedzi wydaje się zabezpieczona nie tylko na poziomie 1. ligi, ale też ekstraklasy.

A w czym tkwi największa siła drużyny Wojciecha Łobodzińskiego? - Nie ma konfliktów, wszyscy dobrze się dogadujemy, mamy plany, mamy pomysły i je realizujemy. Ważne też, że niemal wszyscy piłkarze są anglojęzyczni, to pomaga w codziennej pracy. Mieliśmy też kilka momentów przełomowych: zmiana ustawienia, zmiana pozycji niektórych piłkarzy, to wszystko dało efekty - tłumaczył trener. Ale najwięcej efektów daje po prostu regularność, bo poza drobnymi spadkami formy, Miedź nie miała w tym sezonie żadnej zapaści. Czego nie można powiedzieć o ligowych rywalach.

Pasjonująca walka o awans

Widzew Łódź, Korona Kielce, Chrobry Głogów, Arka Gdynia, Podbeskidzie Bielsko-Biała, GKS Tychy, Sandecja Nowy Sącz, ŁKS Łódź, a także Resovia i Odra Opole - to lista zespołów, które mogą w tym sezonie liczyć się jeszcze w walce o awans do ekstraklasy. Dlaczego jest tak długa? Po pierwsze: specyfika ligi, w której każdy może wygrać z każdym, co powoduje wielki ścisk w tabeli. Po drugie: system rozgrywek, dający szansę walki o ekstraklasę w barażach drużynom z miejsc 3-6. A to sprawia, że 11. w tabeli Odra Opole ma po 22. kolejkach tylko cztery punkty straty do miejsca barażowego. Oczywiście walka będzie też, a może przede wszystkim, o drugie miejsce. Tu faworytem wydaje się Widzew Łódź, ale nawet 7. w tabeli GKS Tychy wciąż może myśleć o bezpośrednim awansie.

Dlatego druga część sezonu na zapleczu ekstraklasy zapowiada się niezwykle interesująco. No, może poza walką o pierwsze miejsce, bo na dziś wydaje się zarezerwowane dla Miedzi Legnica.

Więcej o:
Copyright © Agora SA