Obie drużyny w swoich półfinałach faworytami nie były, ale ŁKS zdołał na wyjeździe pokonać Arkę Gdynia 1:0, a Górnik Łęczna po rzutach karnych wyeliminować GKS Tychy. W niedzielnym finale rozgrywanym w Łodzi więcej szans dawano gospodarzom, ale na korzyść Górnika przemawiało to, że we wszystkich meczach barażowych w tym sezonie, zarówno o ekstraklasę, jak i pierwszą ligę (awans Skry Częstochowa), zwyciężali goście.
Szybko się okazało, że i tym razem zespół przyjezdny zagrał bez jakichkolwiek kompleksów. Choć przez początkowe minuty przy piłce praktycznie przez cały czas był ŁKS, to gdy ją stracił, stracił również gola. W 11. minucie na prawym skrzydle urwał się Michał Mak i dośrodkował piłkę w pole karne, gdzie nie trafił w nią Adam Marciniak, a Serhij Krykun uprzedził Macieja Wolskiego i z bliska pokonał Dawida Arndta.
Goście byli na prowadzeniu i szybko zostali zepchnięci do defensywy przez zespół Marcina Pogorzały. ŁKS-owi trudno było jednak stworzyć sobie sytuację bramkową. Z dystansu zaskoczyć Macieja Gostomskiego starali się Antonio Dominguez i Pirulo, ale bez skutku. Pirulo miał też najlepszą sytuację do wyrównania, gdy po podaniu Macieja Wolskiego spudłował z kilku metrów. Tuż przed przerwą mogło być za to 0:2, ale uderzenie głową Pawła Baranowskiego trafiło tylko w poprzeczkę bramki gospodarzy.
W drugiej części gry ŁKS od razu przystąpił do ataku. Szybko mógł być remis, gdy po podaniu Michała Trąbki przed pustą bramką Brazylijczyka Ricardinho uprzedził Tomasz Midzierski. Kolejne próby Antonio Domingueza i Piotra Janczukowicza bronił z kolei Maciej Gostomski.
Po drugiej stronie boiska także nie brakowało okazji bramkowych. Dwie miał Przemysław Banaszak, ale dwukrotnie nie zdołał pokonać Dawida Arndta. Szczególnie uderzenie głową z pięciu metrów zostało wspaniale wybronione przez golkipera ŁKS.
Gospodarze próbowali doprowadzić do remisu po stałych fragmentach gry, ale w sytuacjach stuprocentowych fatalnie zachowywali się Ricardinho i Carlos Moros Gracia.
Zdecydowanie bliżej powodzenia był Pirulo, którego techniczne uderzenie z narożnika pola karnego trafiło w poprzeczkę bramki Górnika. W odpowiedzi kilkadziesiąt sekund później sam na sam z bramkarzem wyszedł Przemysław Banaszak i podciął piłkę nad Dawidem Arndtem, ale też obok słupka.
Nic więcej już się w Łodzi nie wydarzyło. ŁKS Łódź przegrał z Górnikiem Łęczna 0:1 i to goście mogli świętować powrót po czterech latach do najwyższej klasy rozgrywkowej. Taki wynik oznacza, że wszystkich trzech spadkowiczów z ekstraklasy (ŁKS, Arka i Korona) z poprzedniego sezonu pozostanie w I lidze na kolejny sezon.
- Szok!!!! Górnik Łęczna w ekstraklasie... Serdeczne gratulacje dla drużyny i trenera. PS. Tak po prostu po ludzku szkoda mi ŁKS-u Łódź - napisał Zbigniew Boniek na Twitterze.
Górnik prowadzony przez Kamila Kieresia sprawił z kolei ogromną sensację, będąc beniaminkiem I ligi, który w dodatku miał za sobą bardzo słabą wiosnę - za ten okres był dopiero dziewiątym zespołem w całej lidze, który w pewnym momencie zaliczył serię dziewięciu meczów bez zwycięstwa i do ostatnich kolejek musiał walczyć o miejsce barażowe. W decydujących meczach zespół z Łęcznej jednak zachował zimną krew i to on będzie grał w ekstraklasie w sezonie 2021/22! Dodajmy, że wcześniej bezpośredni awans wywalczyły Radomiak Radom i Bruk-Bet Termalica Nieciecza.
Bramki: Krykun 11'.
ŁKS: Arndt - Wolski, Moros Gracia, Marciniak, Klimczak - Rozwandowicz (77' Tosik), Dominguez (77' Sekulski), Trąbka - Pirulo, Gryszkiewicz (59' Janczukowicz) - Ricardinho (82' Rygaard).
Górnik: Gostomski - Kukułowicz (74' Goliński), Baranowski, Midzierski, Leandro - Mak (74' Matei), Cierpka (59' Kalinkowski), Tymosiak, Krykun - Banaszak, Śpiączka (74' Wojciechowski).
Żółte kartki: Pirulo - Cierpka, Banaszak, Tymosiak.
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).