Bruk-Bet Termalica do zapewnienia sobie powrotu do ekstraklasy potrzebował co najmniej remisu w Łodzi, w szlagierowym starciu z ŁKS. Wydawało się, że ten punkt uda się wywalczyć już w piątkowy wieczór, mimo tego, że gospodarze dwukrotnie wychodzili na prowadzenie.
Dwa gole dla ŁKS strzelił Michał Trąbka - w 39. i 81. minucie. Na pierwszego tuż po przerwie strzałem głową odpowiedział Mateusz Grzybek. Na drugie trafienie goście zareagowali dopiero tuż przed końcem podstawowego czasu gry. Nie bez pomocy arbitra Tomasza Marciniaka, który w starciu Kamila Dankowskiego z Marcinem Wasielewskim dopatrzył się faulu obrońcy ŁKS i ku wściekłości gospodarzy podyktował rzut karny. Ten na gola zamienił Piotr Wlazło i wydawało się, że w ten sposób przypieczętował bezcenny remis.
Nic bardziej mylnego. Choć sędzia Marciniak doliczył do spotkania pięć minut, już w ósmej doliczonej minucie arbiter odgwizdał faul Wiktora Biedrzyckiego na Carlosie Morosie Gracii. Emocjonalny rollercoaster w Łodzi zakończył bardzo pewnym uderzeniem z jedenastu metrów Łukasz Sekulski i to ŁKS zwyciężył 3:2, zapewniając sobie miejsce w barażach o najwyższą klasę rozgrywkową.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza pozostaje liderem I ligi, ale straci pierwszą pozycję, jeśli w tej kolejce Radomiak Radom pokona na wyjeździe Arkę Gdynia. Bruk-Bet do awansu wciąż potrzebuje choćby punktu w ostatnim spotkaniu ze Stomilem Olsztyn lub też straty punktów przez GKS Tychy w wyjazdowym meczu z Odrą Opole.
W pierwszym meczu 33. kolejki I ligi Korona Kielce zremisowała z innym łódzkim klubem - Widzewem 1:1. Zespół Dominika Nowaka przez długi czas prowadził 1:0 po golu z rzutu karnego Jacka Podgórskiego. Chwilę przed końcem spotkania do remisu doprowadził Karol Czubak.