Nie milkną echa skandalu w pierwszej lidze. Spotkanie Arki z Koroną zostało przełożone, bo boisko było zmrożone i śliskie, choć na stadionie w Gdyni zamontowana jest podgrzewana murawa. Mecz najpierw odwołano, a później przełożono na czwartek na godzinę 12. Ostatecznie gospodarze wygrali 1:0 po bramce Michała Marcjanika, jednak na klub z Pomorza oraz zarządzające obiektem Gdyńskie Centrum Sportu spadło wiele krytyki. Dyrektor GCS Przemysław Dalecki mówił nam, że „nie uciekają od odpowiedzialności” i że „wyjaśnią sprawę wewnętrznie”, ale konsekwencje mogą na tym się nie kończyć.
– Telewizja transmitująca mecz jest bardzo rozczarowana – nie ukrywał Marcin Janicki, prezes I ligi piłkarskiej, w rozmowie z portalem weszlo.com. – Prowadzimy dyskusję i czekamy na informacje od stacji, jakie będą konsekwencje środowych wydarzeń. Zakładam, że na pewno owe się pojawią. (...) Na tym etapie nie będziemy nikogo straszyć. Dla nas niedopuszczalna sytuacja byłaby wtedy, gdyby taka podgrzewana murawa na danym stadionie została zainstalowana, a nikt nie uruchomiłby prawidłowo działających mechanizmów grzewczych. Na szczęście tak skrajny incydent nie doszedł do skutku. My zaś musimy wielowątkowo przeanalizować to, co się wydarzyło w tej kolejce – dodał Janicki.
Dalecki mówił nam, że „zgubiła ich rutyna”. – W tym roku nie było potrzeby włączania ogrzewania w listopadzie, więc ten system nie miał do tej pory "rozruchu". Dlatego przed meczem Arki z Koroną znacznie później osiągnął odpowiednie parametry grzewcze – tłumaczył dyrektor GCS.
Szef pierwszej ligi piłkarskiej ma nadzieję, że z tej sytuacji wyciągnięte zostaną odpowiednie wnioski. – Sytuacja podobna do tej nie powinna już więcej mieć miejsca – w tym przypadku ramię w ramię próbujemy wspólnie działać z Departamentem Rozgrywek Krajowych. Zależy nam, aby każdy przypadek indywidualnie wyjaśnić. W głównej mierze po to, by w przyszłości nie miały miejsca tego typu zdarzenia. Mieliśmy już w tym sezonie sytuacje związane z koronawirusem, gdzie na dziewięć zaplanowanych spotkań w kolejce, odbyły się tylko dwa. Udało nam się z tego wyciągnąć wnioski i wprowadzić odpowiednie aktywności wspierające. Jestem przekonany, że w tym przypadku będzie tak samo – kończy Janicki.