Do GKS-u Bełchatów, Sandecji Nowy Sącz, Zagłębia Sosnowiec, Widzewa Łódź, Stomilu Olsztyn i Odry Opole dołączyła w niedzielę Resovia - wszystkich tych rywali na początku sezonu I ligi ograł Łódzki Klub Sportowy. Zawodnicy Wojciecha Stawowego zdobyli komplet 21 punktów w siedmiu spotkaniach i są liderem rozgrywek.
W niedzielę w Łodzi mieli najwięcej problemów od początku sezonu. W wyjściowym składzie zabrakło Jose Antonio Ruiza Lopeza "Pirulo", który do tej pory prowadził drużynę do kolejnych zwycięstw. Stawowy dokonał też kilku innych zmian i dał odpocząć piłkarzom, którzy do tej pory najczęściej grali pełne spotkania. Prowadzenie udało się objąć dopiero w 40. minucie po rzucie karnym Antonio Domingueza. Pół godziny później Radosław Adamski pięknym uderzeniem z dystansu dał Resovii wyrównanie. Łodzianie wciąż dominowali jednak w posiadaniu piłki i szukali szans na wygranie spotkania.
O ile już pierwszy rzut karny był dość kontrowersyjny (wątpliwa ręka w polu karnym zawodnika Resovii), tak w 84. minucie sędziowie z pewnością niesłusznie podyktowali drugą "jedenastkę" dla ŁKS-u. Przemysław Sajdak prowadzący piłkę w stronę pole karnego został przewrócony przed nim i łodzianie powinni mieć tylko rzut wolny. Arbiter długo konsultował się z asystentami, ale ostatecznie wskazał na "wapno".
Gol po tym stałym fragmencie gry był jednak kuriozalny. Dominguez strzelił w lewy róg bramki, a Marcel Zapytowski go wyczuł. Nie najlepiej złapał jednak piłkę, a ta wypadła mu z rękawic i wtoczyła się do bramki, dając ŁKS-owi prowadzenie 2:1 i w konsekwencji wygraną w całym meczu.
- Niestety przegraliśmy w Łodzi 1:2. Według nas i licznych obserwatorów nie tylko z ŁKS - czytamy na oficjalnym profilu Resovii na Twitterze. Beniaminek I ligi aktualnie jest na 15. miejscu w tabeli rozgrywek. W najbliższym meczu zagrają na wyjeździe ze Stomilem Olsztyn. Przed ŁKS-em wyjazd do Gdyni, gdzie zmierzą się z Arką.
Przeczytaj także: