Michał Żyro wytłumaczył zaskakujący transfer. "Lepiej tu grać niż siedzieć w rezerwach"

- Lepiej mieć szansę gry w pierwszej lidze, niż siedzieć w rezerwach Korony Kielce - tak Michał Żyro wytłumaczył swój zaskakujący transfer. Niedawno przeniósł się z Korony Kielce do Stali Mielec, z którą walczy o awans do ekstraklasy.

Michał Żyro nie znalazł się w kadrze Korony Kielce na styczniowe zgrupowanie w Turcji i dostał od szefów kieleckiego klubu pozwolenie na szukanie nowego klubu. W efekcie trafił do Stali Mielec - został wypożyczony do końca trwającego sezonu. Jego nowy klub walczy o awans do ekstraklasy, a jego głównymi rywalami powinny być Warta Poznań oraz Podbeskidzie Bielsko-Biała >>

Zobacz wideo Wielki fan Lewandowskiego marnuje talent?

Dlaczego Żyro zdecydował się na taki krok? - Lepiej mieć szansę gry w pierwszej lidze, niż siedzieć w rezerwach Korony Kielce. Taką decyzję podjął przecież trener i zarząd. Podobnie było w Szczecinie, gdzie strzeliłem kilka bramek w rezerwach, do których byłem zsyłany. Cierpliwie pracuję, robię swoje. Akurat w Koronie dałem z siebie wszystko i wychodzę z podniesioną głową. Po powrocie z przerwy zimowej została mi przekazana decyzja, że mam sobie szukać klubu. Podjąłem bardzo dobrą decyzję - powiedział na antenie Polsatu Sport.

Michał Żyro strzelił już pierwszego gola dla Stali Mielec

Żyro zadebiutował już w oficjalnym spotkaniu Stali Mielec - przebywał na boisku przez 74 minuty spotkania z Olimpią Grudziądz (5:0) i strzelił gola. Po 21 kolejkach jego zespół zajmuje drugie miejsce w tabeli, które jest premiowane awansem do ekstraklasy - ma 41 punktów, o jeden więcej od trzeciego Podbeskidzia i dwa straty do Warty Poznań.

Żyro to były zawodnik m.in. Legii Warszawa, Wolverhampton czy Pogoni Szczecin. Z Koroną związany jest od czerwca, kiedy podpisał dwuletni kontrakt i ma wrócić do tego klubu po zakończeniu sezonu. W tym sezonie zagrał w ekstraklasie 13 spotkań, zaliczył jedną asystę. Na boisko wchodził jednak głównie z ławki rezerwowych - łącznie grał przez 480 minut.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.