- Spróbujemy, powalczymy, ale naszym celem wciąż jest utrzymanie - mówił przed startem rundy wiosennej 1. ligi Piotr Tworek, szkoleniowiec Warty Poznań, która była objawieniem jesieni na zapleczu ekstraklasy i sensacyjnie prowadziła w wyścigu o ekstraklasę. Jego zespół zszokował jesienią ligowych rywali. Grał ofensywnie, atakowała rywali wysokim pressingiem, a do tego tracił mało goli. Teraz chce to powtórzyć i zaatakować ekstraklasę, choć początek wiosny nie był tak łatwy, jak wskazuje wynik.
Warta zaczęła tak, jak grała jesienią. Długo utrzymywała się przy piłce, zepchnęła gości z Radomia do defensywy, ale nie potrafiła przyspieszyć akcji, a do tego zaczęła popełniać proste błędy. Tak jak w 7. minucie, kiedy po łatwej stracie piłki w środku pola Patryk Mikita miał wymarzoną szansę na gola dla Radomiaka. Był sam na sam z Adrianem Lisem, dostał bardzo dobre podanie od Rafała Makowskiego, ale przegrał pojedynek z bramkarzem Warty Poznań. To podbudowało drużynę Dariusza Banasika i onieśmieliło zespół Piotra Tworka.
Radomiak atakował, miał lepsze sytuacje na gola w pierwszej połowie, ale nie potrafił ich wykorzystać. - Powinniśmy prowadzić, przyjechaliśmy tu po zwycięstwo, nie remis. Mam nadzieję, że w drugiej połowie coś wpadnie - mówił w przerwie w wywiadzie dla Polsatu Sport Leandro, kapitan Radomiaka. Ale druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia Warty Poznań, nie Radomiaka. Krótko rozegrany rzut rożny, dośrodkowanie, strzał głową Bartosza Kieliby i gol. Wypożyczony z Legii Warszawa Cezary Miszta, który po sezonie może zastąpić Radosława Majeckiego, nie złapał piłki, choć mógł, a właściwie powinien. Ta leciała wprost w niego, z bliskiej odległości, ale zawodnik z takim potencjałem powinien ją złapać. Co nie udało się Miszcie w 53. minucie, udało się w 75., kiedy bramkarz Radomiaka Radom w bardzo dobry stylu zatrzymał szarżującego Michała Jakubowskiego.
Prowadzenie dodało Warcie pewności i spokoju, a Radomiak zaczął się spieszyć i popełniać błędy. To zaowocowało dominacją drużyny Piotra Tworka i aż dwoma golami. W 81. minucie Gracjan Jaroch perfekcyjnie podał piłkę do Jakuba Apolinarskiego, ten wyłożył ją Robertowi Janickiemu, a 22-letni pomocnik wpakował piłkę do pustej bramki. Ozdoba meczu i najlepsze potwierdzenie, że Warta jest w stanie walczyć o ekstraklasę. Kolejny gol, tym razem Jarocha, tylko to podkreślił.
Po poniedziałkowym zwycięstwie Warta Poznań znów jest liderem 1. ligi i wszystko wskazuje na to, że o bezpośredni awans powalczy ze Stalą Mielec i Podbeskidziem Bielsko-Biała.